To był największy sukces w 97-letniej historii wejherowskiej drużyny piłkarskiej. Gryf Wejherowo, wówczas III-ligowiec pod wodzą trenera Grzegorza Nicińskiego jak burza przeszedł przez kolejne mecze eliminacyjne PP i dotarł do rozgrywek centralnych. Losowania przyniosły spotkania wejherowianom z zespołami z ekstraklasy. Przeciwnikiem zespołu ze Wzgórza Wolności była Korona Kielce, a potem Górnik Zabrze. Z obu rozgrywek żółto-czarni wyszli zwycięsko.
W wyniku kolejnego losowania, ostatnim przeciwnikiem gryfitów została Legia Warszawa - lider ekstraklasy. Pierwsze spotkanie w Wejherowie zakończyło się dla klubu wysoką przegraną 0:3, jednak wejherowianie z podniesioną głową pojechali grać do Warszawy na stadion Pepsi Arena.
Historyczną bramkę dającą Gryfowi prowadzenie na Łazienkowskiej zdobył w 64 minucie meczu Tomasz Kotwica. Radości zawodników i kibiców nie było końca. Legia wtedy obudziła się - próbowała zremisować i ocalić swój honor, ale piłkarze z Wejherowa ostatkiem sił próbowali dowieźć wynik do ostatniego gwiazdka sędziego.
Gol Legii, wyrównujący wynik na 1:1 padł w ostatnich sekundach spotkania, w doliczonym czasie gry. Przy Łazienkowskiej stał się cud, bo mały klub okazał się lepszy od ówczesnego lidera ekstraklasy. Wejherowianie grali z ogromnym poświęceniem, zawstydzając słynną Legię. Mina trenera Skorży na pomeczowej konferencji prasowej mówiła sama za siebie.
Zobacz koniecznie:
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?