Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

[BEZDOMNI, reportaż] Śmietniki w Rumi podzielili sobie według rewirów

Tomasz Modzelewski
[BEZDOMNI, reportaż] Leśniczy poinformował, że w lesie znalazł ziemiankę, a w środku śpi pewnie bezdomny. Równie dobrze mógł być to śmietnik przy Dąbrowskiego albo pustostan w Janowie.

W Rumi, według szacunków Straży Miejskiej, przebywa kilkudziesięciu bezdomnych. - Niektórzy mieszkają w opuszczonych domach lub altanach działek ogrodniczych, inni w śmietnikach, jeszcze inni w piwnicach budynków wielorodzinnych albo po prostu pod gołym niebem - mówi komendant SM Roman Świrski.

Ziemianka, która na początku grudnia została przypadkiem odnaleziona przez leśniczego, to tylko jeden z przykładów.

- Funkcjonariusze Straży Miejskiej wraz z pracownikami pomocy socjalnej i leśniczym dotarli do tego nielegalnie zbudowanego lokum i zastali tam czterdziestoletniego mężczyznę. Był trzeźwy. W trakcie rozmowy okazało się, że ta bezdomność spowodowana jest kilkoma porażkami życiowymi - opowiada Roman Świrski. - Został przewieziony do MOPS-u, a stamtąd skierowano go na bezpłatny, ciepły posiłek i obiecano pomoc finansową przy wynajęciu lokalu.

Ziemiankę łatwo było znaleźć. Wystarczyło pójść ulicą Leśną w stronę Góry Markowca, a potem skręcić w prawo. Znajdowała się niedaleko drogi. Jej właściciel mieszkał wcześniej w normalnym domu, pracował za granicą. A potem żona zrobiła go na kasę, więc załamał się.

Innego bezdomnego można spotkać obok jednego z bloków przy ulicy Dąbrowskiego. Siedzi przy ścianie budynku albo obok śmietnika.

Mały pokoik w pustostanie. Jedno okno zostało zakryte zwykłym kartonem, drugie plakatem wyborczym. - Twarz poznaję, to jest Klawiter, były burmistrz - mówi Wojciech, który tam śpi

W Janowie bezdomni wchodzą do bloków. Zgłoszenia do służb trafiają rano, bo wtedy ludzie, idąc do pracy, potykają się o ich. Bezdomni śpią także przy wyjściach z piwnic, jeśli te są otwarte. Z dworca są wyganiani, bo od czasu dużego remontu jest tam ochrona, ale latem zdarza się, że siedzą we wiatach autobusowych pod budynkiem stacji.

Nowe "lokum" bezdomni znaleźli sobie przy ul. Abrahama. Obok tunelu prowadzącego pod drogą, na przeciwko fryzjera Maurycego, ktoś postawił reklamę. Długi na ponad dwa metry szyld może być doczepiany do samochodów, jak przyczepka. W środku jest pusty. Dzięki czemu jeden z bezdomnych urządził sobie tam sypialnię. W reklamę wciągnął nawet materac. Zdarza się, że wieczorami słychać stamtąd odgłosy popijawy.

Strażnik miejski: - Główny problem dla nich to alkohol, tracą rodziny, nie radzą sobie.

Pusta działka między sklepem Netto, na samym początku ul. Dąbrowskiego a tunelem przy Abrahama to dla niektórych pijalnia. Efekty widać zwłaszcza zimą, gdy nie ma zieleni, w której, latem, można ukryć śmieci.

Czasami próby zrobienia czegoś nie dają efektu. Jeden z bezdomnych powiedział, że pojedzie do schroniska, pod warunkiem, że będzie dostawać dwa piwa dziennie.

Do innego wezwane zostało pogotowie - leżał pod kocem w Janowie. Odmówił, przyjęcia pomocy. Godzinę później Straż Miejska miała telefon, że ten sam człowiek leży w tej samej pergoli. Tym razem dał się namówić i został zabrany. Częściej jest więc lepiej i taka osoba trafia do ośrodka, np. w Bełchatowie.

Rozmowa wygląda np. tak: - Mam się zgłosić do opieki, do pani Sylwii i gdzieś tam do Bełchatowa jechać...
- Są wolne miejsca. Nie wiadomo jaka zima będzie, trzeba korzystać z okazji.
- No przecież nie zamarznę, nie dam się zamarznąć.
- Też byśmy byli za tym, żebyś pojechał.
- Kogo ja tam znam, nikogo.
- Ale kilka osób z Rumi pojechało. Będziesz miał kumpli na miejscu.
- No to może i racja - przyznał w końcu Wojciech. Stracił mieszkanie, ponieważ nie płacił. - Bo zacząłem pić - przyznaje wprost. Do mieszkania znalazł sobie pustostan w Janowie. - Ale ja tu tylko na parę dni - zaznacza.

Mówi, że ostatni raz bez domu jest od kilku miesięcy. Wcześniej lokum sponsorowała mu "opieka": - Dokładałem z renty i było dobrze. Ale potem znowu nałóg…

Ilu z bezdomnych to nałogowcy? Kierownik MOPS nie chce generalizować, bo bezdomność to nie tylko kwestie związane z alkoholem.

- Gdyby nie było tego to i rodzina nie odwracałaby się od ciebie. Taka jest prawda. Jak masz problem z alkoholem to przyjdź do nas. Jest kolega, który spróbuje cię dać na leczenie - przekonuje jednego z bezdomnych strażnik miejski.
Jarosław: - Jeździłem już do Wejherowa. To guzik dało.
- To musisz mieć silną wolę.
- No właśnie o to chodzi...

Jarosława można czasem spotkać pod sklepem Oskar w Janowie. Domu nie ma od kilku lat: - Teściowa mnie wymeldowała, nie miałem gdzie mieszkać, znalazłem to lokum w Janowie. Kiedyś tu było lepiej, elegancko; łóżka, stoły, krzesła... wszystko. Później raz spalili, potem drugi i trzeci.

Do matki nie chce wracać, bo myśli, że go nie przyjmie. Ale zimą czasami do niej jeździ. Albo do jednego kolegi, lub do drugiego.

Wojciech dostaje 529 złotych renty. Myśli, że mógłby z kim wynająć pokój, tylko żeby ta druga osoba nie piła, a z tym jest trudno: - Bo jeden drugiego kusi, weź, weź wypij. No to jest ciężko.

Śpi więc w pustostanie, choć się boi, bo czasami przychodzą naćpane małolaty. Pokoik jest mały, okna zostały zasłonięte. W jedno ktoś wstawił karton, w drugi plakat wyborczy razem z kartonem, na którym reklama się trzymała: - To było już, ktoś zrobił sobie okno, bo tu taka para wcześniej leżała, ale poznaję twarz, to jest Klawiter, były burmistrz Rumi.

Śpi pod kilkoma starymi materacami albo kocami. Jak się ogrzeje to idzie po śmietnikach. W sobotę trzeba pójść wcześniej, bo złomowiec czynny jest tylko do godziny 14: - Coś znajdę to zdam; makulaturę czy metale, i do jedzenia sobie kupię coś. Makulatura jest po 20 gr za kilogram, blacha 50, a taka grubsza, coś ciekawszego to więcej, bo 70, 80 groszy. Już nie mówię o miedzi, bo to bym musiał kable znaleźć.

Strażnik miejski: - Ludzie mówią, że nic nie robimy z bezdomnymi, ale co mamy robić, jeśli sami nie chcą? Niektórzy podostawali lokale zastępcze albo u kogoś innego mieszkają.

Parter pustostanu w Janowie. - Kiedyś było tu lepiej, elegancko; łóżka, stoły, krzesła. Później raz spalili, potem drugi i trzeci - mówi Jarosław. Pozostały odrapane ściany i góra śmieci

Wiesława Pacholczyk, kierownik MOPS w Rumi: - Monitorujemy sytuację, sprawdzamy miejsca, w których przebywają bezdomni. Na dziś wszystkie osoby, które wyraziły chęć, zostały przewiezione do placówek.

Roman Świrski: - 4 grudnia do ośrodka w Nowym Stawie odwieziono bezdomnego, który od września sypiał w śmietnikach Janowa. Dopiero mrozy spowodowały, że mężczyzna zgodził się na udzielenie sobie pomocy. Piątego grudnia przy bloku na ul. Wrocławskiej leżał wyziębiony inny mężczyzna. Mieszkająca tu kobieta zabrała go do klatki schodowej i wezwała strażników, którzy zaalarmowali pogotowie (mężczyzna doznał krwotoku). Obecnie znajduje się w szpitalu, gdzie walczy o życie. To kolejne zdarzenia. Pod koniec listopada, strażnicy wezwali pogotowie ratunkowe do sypiającego w piwnicach i klatkach schodowych niepełnosprawnego. Zostanie w szpitalu, bo wymaga leczenia. Również w listopadzie strażnicy ujawnili bezdomnego śpiącego na łączce przy ul. Gdyńskiej. W październiku do ośrodka odjechał bezdomny koczujący przez kilka tygodni przy ul. Sabata.

Ten pan już wcześniej korzystał z pomocy. Kilka lat temu MOPS załatwił mu ośrodek. Po pół roku mężczyzna wyszedł. Przyszło lato, zaczął pić. Namówili go po ośrodka jeszcze raz, pojechał.

Czasami takie osoby można zobaczyć, jak np. odśnieżają chodnik przy sklepach, bo dostaną za to parę złotych. Każdy z nich ma swój rejon śmietników, gdzie siedzi w pergolach i broń Panie Boże, żeby ktoś mu się zapuścił na teren. Ale bywają i obcy, którzy tego nie wiedzą.

W sobotę, w śmietniku na tyłach Domu Kultury SM Janowo grzebał starszy pan. Ma 72 lata, jest spoza Rumi: - Dużo ludzi wyrzuca teraz chlebek do śmietnika - mówi. Za DK znalazł prawie cały "krojony". Twierdzi, że ma dom.
- Jak to wygląda, żeby w takim wieku chodzić po śmietnikach. Do MOPS-u trzeba podejść, pomogą - próbował go przekonać strażnik miejski.

Wiesława Pacholczyk: - Staramy się zapewnić szerokie wsparcie, przede wszystkim w formie schronienia dla osób, które tego wymagają. Kierujemy do noclegowni i placówek dla bezdomnych, współpracujemy z ZHP, aby zapewnić gorące posiłki. Przy okazji chciałabym zaapelować: jeśli w okresie zimowym ktoś zauważy osobę bezdomną to proszę o informacje. Telefon to (58) 6 710 566. Do MOPS-u można przynosić także koce i ciepłe kurtki.

W styczniu odbywały się tzw. badanie społeczności bezdomnych. Miały dać konkretne informacje, ile ich jest w całym kraju, kim są i jak długo funkcjonują w bezdomności.

Wojciech: - Nie pójdę gdzieś, bo mi wstyd, że jestem bezdomny. A tu mam trochę spokoju. Wysprzątać można to wszystko i koniec. Byleby nikt mnie nie nachodził...
- Byleby mieć święty spokój?
- Jo.

Tomasz Modzelewski
[email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rumia.naszemiasto.pl Nasze Miasto