Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ogień nie miał litości. Zabrał rodzinie z Gronowa wszystko, co miała [WIDEO]

Redakcja
Anna i Jan Zychowie na razie mieszkają u rodziny, ale chcą uratować to, co zostało z domu
Anna i Jan Zychowie na razie mieszkają u rodziny, ale chcą uratować to, co zostało z domu Renata Hryniewicz
- Przez 18 lat remontowaliśmy dom. Teraz, kiedy już mogliśmy spokojnie na stare lata się nim cieszyć, straciliśmy wszystko - płacze 70-letnia Anna Szwarc. W poniedziałek, 15 października, dom spłonął doszczętnie.

Było około 14.00. O tej porze Jan i Anna Szwarcowie zawsze oglądali swój ulubiony serial. - Właśnie się zaczynał. Mąż się zdrzemnął. Wstałam więc, żeby go obudzić - relacjonuje pani Anna. - Słyszałam dźwięki, które przypominały jakby petardy, ale nawet nie pomyślałam, że może dziać się coś złego...

Ogień był wszędzie

Kiedy kobieta wstała z fotela, żeby obudzić męża, zobaczyła przez kuchenne okno, jak pali się drewno przed domem. - Zaczęłam krzyczeć do męża. Ten się zerwał i wybiegł na dwór - mówi.

- Ogień rozprzestrzeniał się błyskawicznie! Z drewna przeszedł na camping i za chwilę na mieszkanie. Pobiegłem do garażu ratować samochody, żona dzwoniła po straż pożarną - opowiada pan Jan.

Mężczyzna w trakcie wyprowadzania aut poparzył prawą rękę od dłoni do ramienia oraz część głowy. - Najważniejsze, że żyjemy - mówi, gdy jest już po wszystkim.

Stali i patrzyli jak płonie ich dorobek. I miejsce, w którym chcieli spokojnie spędzić starość. Ogień w ciągu kilku minut strawił dosłownie wszystko. W budynku są tylko zgliszcza i zapach spalenizny zmieszanej z wilgocią po wodzie.

Spłonęły też dwa budynki gospodarcze. Jeden z nich należał do sąsiadów Szwarców.

- Pożar zauważyła moja córka Magda. Zaczęła do nas krzyczeć, że się pali garaż. Zdążyliśmy wyprowadzić tylko motory. Potem już ogień zajmował wszystkie budynki kolejno, aż zaczęło się palić mieszkanie sąsiadów - opowiada Judyta Morzejko.

Jej mąż jest budowlańcem. Stracił cały sprzęt, który gromadził przez lata. Nie ma teraz jak pracować. - Na naszych oczach roztopił się mój samochód. Nie był ubezpieczony od pożaru - mówi pani Judyta.

Pierwsza z pomocą przyszła gmina. Burmistrz Stanisław Kozłowski zapewnił zakwaterowanie w lokalu komunalnym, zasiłek celowy, zorganizował też zbiórkę podstawowych rzeczy: odzieży, środków higieny osobistej, sprzętu.

- Jestem już po rozmowach z fundacją „Serce na dłoni” i jutro na miejsce przyjedzie prezes fundacji, z którą omówimy szczegóły współpracy. Fundacja już teraz jest gotowa udzielić pomocy finansowej i uruchomić specjalny rachunek bankowy, gdzie ludzie dobrego serca będą mogli wpłacać pieniądze, by tej rodzinie pomóc - mówił wczoraj burmistrz.

Każda rzecz się przyda

- Na razie mieszkamy u znajomych. Potem przeprowadzimy się do mojego brata. Następne lata będziemy remontować dom, by wrócić na swoje. Ile lat to potrwa? Nie wiem... - mówi pan Jan, ocierając łzy.

Nie ma jeszcze konta, na które będzie można wpłacać pieniądze. W ciągu kilku dni podamy je na naszych portalach: www.gazetalubuska.pl i slubice.naszemiasto.pl.

Osoby, które już chciałyby pomóc, np. oferując pomoc rzeczową, są proszone o kontakt z rodziną (tel. 607 309 210) lub z Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Ośnie Lubuskim - tel. 95 757 13 42.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ogień nie miał litości. Zabrał rodzinie z Gronowa wszystko, co miała [WIDEO] - Gazeta Lubuska

Wróć na slubice.naszemiasto.pl Nasze Miasto