Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piotr Kołc: "Gryf Wejherowo, to mój klub, na którego nigdy złego słowa nie powiem. Ale nadszedł czas, że musimy się rozstać" [WYWIAD]

ts
Tomasz Smuga/PolskaPress
Rozmawiamy z Piotrkiem Kołcem, kapitanem Gryfa Wejherowo, który po 8,5 sezonach opuszcza Wzgórze Wolności. - Gryf Wejherowo, to mój klub, na którego nigdy złego słowa nie powiem. Ale nadszedł czas, że musimy się rozstać - mówi pomocnik.

Tomasz Smuga: Twój licznik występów w barwach żółto-czarnych zatrzymał się na 252 spotkaniach. Po kilku sezonach spędzonych w Wejherowie postanowiłeś zakończyć swoją przygodę w Gryfie. Czujesz się ikoną tego klubu?
Piotr Kołc: Nie mnie oceniać takie rzeczy. Na pewno czas to zweryfikuje. Natomiast 8,5 roku spędzonych w Gryfie to dużo czasu. Patrząc na to, że w tym roku skończę 32 lata, była to spora część mojego życia. Sam nie przypuszczałem, że tyle czasu tutaj spędzę. Tak się losy potoczyły. Sporo tutaj przeżyłem. W każdym sezonie rozegrałem około 30 meczów, więc trochę się tego uzbierało.

Zobacz także:

Piotr Kołc odchodzi z Gryfa Wejherowo

TS: Na boisku nie należałeś do tych grzecznych piłkarzy. Grając w Gryfie uzbierałeś 87 żółtych kartek i 8 czerwonych.
PK:
Taki miałem styl. Nie powiem, że się uspokoiłem, bo w minionym sezonie uzbierałem chyba 15 żółtych kartek (śmiech). Byłem wybuchowy. W życiu jestem trochę spokojniejszy, ale na boisku nienawidzę przegrywać. Z sędziami też miałem różne zgrzyty. Pamiętam, że gdy przyszedłem do Gryfa, to miałem średnie wejście, bo w pierwszym pół roku gry dostałem 2 czerwone kartki. Ale było to wybaczone.

TS: Cofnijmy się do marca 2012 roku. Ćwierćfinał Pucharu Polski z Legią Warszawa. Rewanżowy mecz w stolicy. Po twoim podaniu uruchomiliście akcję, która doprowadziła do strzelenia bramki na 1:0 przez Tomasza Kotwicę. To było Twoje najważniejsze podanie w barwach Gryfa?
PK:
Na pewno było to największe przeżycie. Byliśmy trzecioligowcem, dla którego to w ogóle był dobry sezon. Zrobiliśmy awans i zagraliśmy w ćwierćfinale Pucharu Polski. W tej 1/4 finału znaleźliśmy się pokonując trudnych rywali, bo trzy zespoły I-ligowe i dwa z ekstraklasy. To wszystko wywalczyliśmy na boisku. To był udany fajny rok. W jednym momencie zebrała się fajna ekipa ze sztabem szkoleniowym z Grzegorzem Nicińskim, jako trenerem. Funkcjonowało, to naprawdę na wysokim poziomie.

TS: Gdy w 2011 roku przychodziłeś do Gryfa, to sądziłeś, że tak długo tutaj zakotwiczysz?
PK:
Nie. Przychodziłem tutaj po swoich perturbacjach. Byłem w Szczecinie 1,5 roku, później pół roku grałem w Jezioraku. To wszystko był szczebel I i II ligi. Potem pojechałem do Dolcanu Ząbki. Ale przez kontuzję nie podpisałem kontraktu. I mój rozbrat z piłką trwał pół roku. Wtedy odezwał się do mnie ówczesny dyrektor ds. sportowych Gryfa Wiesław Renusz. Miałem wyższe ambicje niż III liga, ale musiałem się, gdzieś odbudować. Innych konkretów nie było i podpisałem wtedy umowę z Gryfem na 1,5 roku. Żyłem tą myślą, że będę grał na wyższym poziomie, ale potoczyło się inaczej. Pewnie przez te 8 lat były momenty, że mogłem odejść, ale inne rzeczy zaważyły na tym, że zawsze zostawałem.

TS: Gryf, to dla ciebie ważny kawałek w twojej karierze piłkarskiej?
PK:
To jest 8 lat. Nigdzie tak długo nie byłem, oprócz Polonii Gdańsk, w której się wychowałem. Ja się z Gryfem zżyłem. Śmiało mogę powiedzieć, że to mój klub na którego nigdy złego słowa nie powiem. Będę na pewno starał się w miarę możliwości go odwiedzać. Ale nadszedł czas, żeby się rozstać, bo stawiam na swój rozwój. To główny powód dla którego opuszczam Wejherowo.

TS: No właśnie, bo swoją przyszłość zamierzasz związać z trenerką.
PK:
Jestem w trakcie kursu UEFA A. Skończę go na przełomie sierpnia i września. Nie jestem już najmłodszym zawodnikiem, bo w tym roku skończę 32 lata. Trochę zdrowia straciłem przez te lata. Na tę chwilę widzę siebie w trenerce. Wiadomo rynek i praca mnie zweryfikuje. Natomiast to mnie kręci i chcę w tym kierunku podążać. Miałem okazję przez 1,5 roku pomagać w sztabie szkoleniowym Gryfa. Z Łukaszem Nadolskim udało nam się zrobić fajny wynik. Po rundzie jesiennej sezonu 2017/2018 mieliśmy ostatnie miejsce z 13 punktami i mimo to udało nam się utrzymać. To też był dla nas pozytywny kop, żeby właśnie tą drogą podążać. W Gryfie nie mógłbym bym pierwszym trenerem, bo nie spełniam wymagań licencyjnych. Stąd moja taka decyzja.

TS: Jednak przysłowiowych korków na kołek nie zawieszasz, bo w nowym trzecioligowym klubie Sokół Ostróda będziesz nie tylko włączony do sztabu szkoleniowego, ale nadal będziesz piłkarzem.
PK:
Dokładnie. Będę jeszcze grał. Czuję się jeszcze na siłach, żeby podjąć walkę na murawie. W III lidze jestem jeszcze w stanie pomóc drużynie.

TS: Czy fakt, że trenerem Sokoła jest były szkoleniowiec Gryfa Jarosław Kotas miało wpływ na twój kierunek do Ostródy?
PK:
Tak. Znamy się z trenerem. To była jego inicjatywa, żeby mnie ściągnąć. Widziałem jak pracował w Wejherowie. Telefon był w trakcie minionego sezonu. Ale o konkretach postanowiliśmy porozmawiać po rozgrywkach, bo przede wszystkim liczyło się wywalczenie utrzymania z Gryfem.

TS: Za tobą do Sokoła poszli też Krzysztof Wicki i Paweł Brzuzy. Wasze trio stanowiło trzon zespołu. Wśród kibiców pojawiają się obawy, że bez was ciężko teraz będzie się utrzymać Gryfowi.
PK:
Byliśmy wiodącymi piłkarzami. Ale nie możemy też zapominać o Macieju Koziarze, który miał bardzo udaną rundę. Ciągnął naszą grę. Patrząc z boku, to niektórym może się wydawać, że ciężko będzie takich piłkarzy zastąpić. Ale jak spojrzymy na historię Gryfa, to na przestrzeni lat były duże roszady podczas okienek transferowych. Również odchodzili wiodący zawodnicy, jak na przykład Rafał Siemaszko, Marcin Warcholak, czy Michał Fidziukiewicz. I jakoś to się udawało. Nie uważam, żeby Gryf był na straconej pozycji. Ale na pewno nie będzie to łatwe zadanie. Wszystko w rękach zarządu i sztabu. Wiadomo, że jeśli chodzi o budżet, to w II lidze, Gryf ma jeden z niższych. To też nie jest komfortowa sytuacja, żeby zbudować zespół. Gryf nie jest potentatem finansowym. Tu nie ma takich sytuacji, że klub zadzwoni do chłopaka, a ten jutro już jest w zespole. Gryf pewnie jest którąś z opcji dla tych zawodników. Ciężko pozyskać piłkarza, który będzie od razu wiodącą postacią na boisku.

TS: Tak na koniec. Jak będziesz miał już odpowiednie licencje i zadzwoni telefon z Gryfa z propozycją objęcia funkcji pierwszego trenera, to co odpowiesz?
PK:
Na pewno się nie zamykam na takie rzeczy. Jeśli to będzie oferta z fajną wizją i też ja spełniałbym oczekiwaniu klubu, to czemu miałbym się nią nie zainteresować. Natomiast dzisiaj zaczynam inne życie. Też nie wiem, jak będzie wyglądało. Wierzę, że będę dobrym trenerem, a Gryf będzie na topie. Nie mówię Gryfowi do widzenia, tylko do zobaczenia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wejherowo.naszemiasto.pl Nasze Miasto