Do zdarzenia doszło w czwartek nad jeziorem Strzepcz. Mężczyzna miał wypłynąć po dziecko, które za daleko oddaliło się od brzegu. Dziś nad jeziorem w Strzepczu silnie wieje, do tego już blisko od brzegu jest dość głęboko. Nie było tam tez wielu kąpiących się.
Jak wynika ze wstępnych ustaleń, dziecko wróciło do brzegu, mężczyzna prawdopodobnie nie.
- Nasi ratownicy byli świadkami tego zajścia, gdyż w Strzepczu mamy kąpielisko z ratownikami - mówi Janusz Groth, szef wejherowskiego WOPR. - Do zdarzenia doszło na przeciwnym brzegu, w stosunku do kąpieliska strzeżonego, w miejscu niestrzeżonym. 67-letni mężczyzna pływał z dzieckiem na dmuchanym materacyku. Nie wiadomo dlaczego, znalazł się pod wodą. Nasi ratownicy łódką przepłynęli na drugi brzeg i doholowali dziecko do brzegu.
Na miejscu pracowali m.in. płetwonurkowie z Gdańska oraz 4 zastępy straży pożarnej. Przed godz. 19 znaleźli ciało mężczyzny.
Dokładny przebieg zdarzenia ustalają policjanci i prokurator.
To kolejne tego typu zdarzenie na ziemi wejherowskiej. Trzy dni wcześniej utonął 42-letni mężczyzna w stawie w Gniewinie.
Czytaj więcej na ten temat: Utonięcie w stawie w Gniewinie
Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?