Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Uroczystości patriotyczne w Janowie i Poniku ZDJĘCIA

js, ug janów
4 września 2018 r. odbyła się uroczystość patriotyczna upamiętniająca rozstrzelanych 79 lat temu mieszkańców Janowa i Poniku.

O oprawę artystyczną uroczystości wraz z pocztem sztandarowym zadbały zuchy, harcerze, uczniowie, nauczyciele i dyrektor Zespołu Szkolno – Przedszkolnego w Janowie.
Delegaci reprezentujący samorząd Gminy, jednostki organizacyjne, kulturalne i oświatowe oraz lokalni patrioci oddali hołd, złożyli kwiaty i zapalili znicze.
Całość prowadził dr Stefan Zatoński – przewodniczący Rady Gminy Janów, który odczytał również wspomnienia Romana Bala zatytułowane „Człowiek, który przeżył własną śmierć”.
Modlitwie za poległych przewodniczył ks. dr Cezary Mastalerz, prefekt Parafii w Złotym Potoku.
Podsumowując uroczystość, zebranym za całokształt podziękowała Joanna Ścigaj – wójt Gminy Janów.
Poniżej wspomnienia Romana Bala - mieszkańca Poniku ur. 19.07.1922 r., zm 17.02.2000 r. Człowieka, który w pierwszych dniach okupacji, przeżył własną śmierć.

W sobotę 2 września 1939 r. w Janowie było dużo ludzi, którzy uciekali z Częstochowy i Lublińca. Gdy nadleciały samoloty i zbombardowały Janów wielu zginęło. Powstała panika. Ludzie uciekali do lasu. Miałem wówczas 17 lat. Moja rodzina z Danieloskimi uciekła w okolice Sierakowa. Całą sobotę i niedzielę tam przebywaliśmy. Od kolejnych uciekinierów dowiedzieliśmy się, że w Janowie są Niemcy.

W poniedziałek 4 września rodzice postanowili wrócić do domu. Na drogach pełno było wojsk niemieckich. Udaliśmy się więc do Danieloskich i tam spędziliśmy parę godzin. Wtedy ktoś przysłał wiadomość, że Niemcy palą domy na ulicy Zielonej od zabudowań Cykowskich. Postanowiliśmy więc ponownie uciekać do lasu. Z węzełkami, które były już wcześniej spakowane udaliśmy się w stronę Dziadówek.

Na Poniku koło Solaka Niemcy zgromadzili ciżbę ludzi i prowadzili w niewiadome miejsce. Zatrzymano nas i po około jednej godzinie oznajmiono, że wszyscy muszą udać się do Częstochowy.

Po przybyciu do Janowa zobaczyliśmy dużo wojska niemieckiego, a w rynku sporą grupę mężczyzn z rękami podniesionymi do góry. Tu po zatrzymaniu, Niemcy zaczęli oddzielać mężczyzn od kobiet. Zaganiając mężczyzn do stojącej już grupy. Z ogródka w rynku (rynek był ogrodzony płotem) przeprowadzono nas na plac obecnej remizy strażackiej. W pewnej chwili z grupy wyrwał się młody mężczyzna i zaczął uciekać. Mimo pościgu żołnierzom niemieckim nie udało się go zatrzymać. W grupie pozostałem ja ze swoim ojcem oraz Czesław Gaudziński trzymający na rękach swoje dziecko – trzyletniego Stefana. W pewnej chwili żandarm wyrwał Gaudzińskiemu dziecko i oddał go przechodzącej nieopodal kobiecie. Nas wprowadzono na plac koło bożnicy i ustawiono pojedynczo pod murem, twarzą do żołnierzy. Naprzeciwko każdego z nas stał Niemiec w odległości około 6 kroków. Gdy dowódca rozkazał obrócić się twarzą do muru – nikt tego nie zrobił bo nie zrozumieliśmy rozkazu. Wtedy żandarm obrócił jednego skazańca i rozkazał byśmy się obrócili wszyscy. Stałem piąty z kolei, mój ojciec ostatni. Kiedy odwracałem się usłyszałem repetowanie karabinów. Strzału nie słyszałem. Co się stało nie wiem. Musiałem zemdleć. Kiedy oprzytomniałem zobaczyłem trawę przed oczami i usłyszałem szwargot niemiecki. Leżałem w bezruchu. Ktoś z szeregu zerwał się i zrobił parę kroków. Wtedy padł strzał, uciekinier przewrócił się. Był to Czesław Gaudziński, silny mężczyzna, którego tym strzałem dobito.

Mój sąsiad z lewej strony dostał postrzał w tył głowy. Jego mózg z krwią ubrudził mi głowę i to mnie uratowało. Człowiek, który leżał z mojej prawej strony, zarzucił na mnie nogi i dzięki temu przechodzący Niemiec myślał, że wszyscy zostali zabici. Gdy minęło około jednej godziny, zrobiło się cicho, postanowiłem uciekać. Podczołgałem się w pobliże dołu z wapnem, domy zasłaniały widok od szosy. Doszedłem do mojego ojca i szarpnąłem go za rękę. Za trzecim szarpnięciem otworzył oczy i zdziwiony powiedział „Toś ty tu?” Bo myślał, że to ja byłem tym nieszczęśliwym uciekinierem z placu. Mieliśmy z Gaudzińskim podobne ubrania. Ojciec był postrzelony. Wspólnie uciekliśmy do stodoły, gdzie przesiedzieliśmy całą noc. Na drugi dzień rano poszliśmy do swojego domu. Staszek Danieloski przeleżał na placu do wieczora, a potem udał się do sąsiadów. Miał postrzał przez klatkę piersiową. W dniu 4 wrzesnia 1939r. z egzekucji uratowały się trzy osoby: Stanisław Danieloski (który niedługo potem zmarł) oraz Mikołaj i Romana Bal. Wkrótce komendant niemiecki wydał nakaz pochowania rozstrzelanych na cmentarzu w Janowie, gdzie spoczywają w zbiorowej mogile.

Janów pamięta

Zuchy, harcerze, uczniowie z rodzicami, nauczyciele i dyrektorzy lokalnych szkół, druhowie, samorządowcy, przedstawiciele jednostek organizacyjnych i lokalni patrioci z gminy Janów wzięli udział w uroczystości upamiętniającej 79. rocznicę wybuchu II Wojny Światowej.

Na uczestników uroczystości, która odbyła się 2 września 2018 r. w Janowie, przy obelisku poświęconym Żołnierzom VII Dywizji Piechoty poległym w okresie II Wojny Światowej, czekały Poczty Sztandarowe: Związku Kombatantów Wojennych oraz Szkół Podstawowych w Janowie i Lgoczance. Patriotyczną oprawę stanowiły również: 36. Gromada Zuchowa „Pluszowe Niedźwiadki” oraz 84. Środowiskowa Drużyna „Harcerska Parasol”.

Cześć poległym w wyniku działań wojennych oddali również: przedstawiciele Gminy Janów - wójt Joanna Ścigaj, sekretarz – Monika Gałązka, radny Rady Gminy – Adam Ucieklak, delegacja SP w Piasku z dyrektorem Małgorzatą Matyas, reprezentacja SP w Janowie z dyrektorem Jolantą Adamczyk i uczniowie SP w Lgoczance z nauczycielką historii Beatą Dwojak.

Delegaci złożyli również kwiaty pod tablicami pamiątkowymi znajdującym się na ścianie janowskiej świątyni. Jedna z tablic poświęcona jest pamięci ks. Leonowi Kuchcie, Proboszczowi Parafii Janów w latach 1929-1941 i organiście Władysławowi Misterko. Obaj aresztowani byli w Janowie i straceni przez hitlerowców w Oświęcimiu. Kolejna tablica upamiętnia kpt. Jerzego Kurpińskiego PS „Ponury”, Kawalera Orderu Virtuti Militari, dowódcę Oddz. Partyzanckiego AK w lasach Ziemi Częstochowskiej w latach 1943-45. Zamordowanego przez w Warszawie przez UB w roku 1955.

Modlitwie i Mszy św. w intencji Ojczyzny i społeczności szkolnych na nowy rok 2018/2019 przewodniczył ks. Krzysztof Gryz.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto