Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wznowili śledztwo w Lesie Piaśnickim

Tomasz Smuga
Tomasz Smuga
Po 36 latach Instytut Pamięci Narodowej wrócił do sprawy Lasu Piaśnickiego, gdzie na początku II wojny światowej hitlerowcy zamordowali kilkanaście tysięcy osób. Wśród nich byli m.in. przedstawiciele polskiej inteligencji oraz pacjenci polskich i niemieckich szpitali.

- Piaśnica jest pierwszym i największym miejscem (około 250 hektarów) bezpośredniej eksterminacji hitlerowskiej w Europie podczas II wojny światowej. Bezpośredniej, czyli mam tutaj na myśli śmierć przez rozstrzelanie - młówi Regina Osowicka, były członek Komitetu Piaśnickiego, która za upamiętnianie męczeństwa tysięcy pomordowanych Polaków w Piaśnicy została wyróżniona nagrodą Polcul Foundation.

Pierwsze śledztwo w sprawie masowych zabójstw Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Gdańsku wszczęła w kwietniu 1967 r. Po zgromadzeniu szeregu dowodów i wyjaśnieniu części istotnych okoliczności zbrodni, zostało ono zawieszone w 1975 r.
- Z powodu przeszkód, które uniemożliwiały dalsze prowadzenie śledztwa. Wówczas bez zapoznania się z niemieckimi archiwami i bez uzyskania danych o powojennych losach typowanych sprawców przebywających za granicą, dalsze prowadzenie postępowania nie było celowe - tłumaczy prokurator Maciej Schulz naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Gdańsku. - Z reguły 90 procent prowadzonych śledztw w latach 60-70 były w ten sposób kończonych, czyli bez wydania decyzji merytorycznej.

Decyzję o odwieszeniu śledztwa podjęła Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Gdańsku. W postępowaniu zostaną podjęte czynności mające na celu ujawnienie nieznanych jeszcze okoliczności tej zbrodni niemieckiej.
- W szczególności weryfikacji szacunkowej liczby zamordowanych, ocenianej nawet na 12 -14 tys., identyfikacji ofiar i wykrycia wszystkich sprawców - mówi naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Gdańsku.

Obecnie OKŚZpNiP ma blisko 500 śledztw dotyczących zbrodni hitlerowskich. - Sukcesywnie podejmujemy te sprawy, uzupełniamy materiał dowodowy i kończymy je poprzez wydanie decyzji merytorycznej - wyjaśnia Schulz.
Jak tłumaczy naczelnik, prace przy tego typu śledztwach są bardzo żmudne, dlatego na wyniki sprawy zbrodni w Lesie Piaśnickim będzie trzeba poczekać nawet kilka lat.
- Prowadzimy różne czynności, m.in. prace w archiwach, w tym jednym niemieckim. Oprócz tego prosimy o pomoc różne instytucje, o udostępnienie materiałów. Nie wszystkie jeszcze nam odpowiedziały - mówi Maciej Schulz. - Dodatkowo, biorąc pod uwagę nasze doświadczenie z innych śledztw, musimy ponownie zweryfikować nazwiska ofiar, które dotychczas udało się ustalić. Bo z reguły, jakaś 1/3 z nich zawiera błędne dane. Na przykład dana osoba tam nie zginęła albo są poprzekręcane nazwiska, czy imiona. Nie poprzestajemy na tym, żeby ustalić, czy to jest Jan Kowalski, ale też musimy poznać jego datę urodzin oraz imię ojca. To jest bardzo czasochłonne zajęcie.

Przypomnijmy, że do tej pory, dzięki badaniom Elżbiety Grot, kustosz Państwowego Muzeum Stutthof w Sztutowie a zarazem członka Stowarzyszenia Rodzina Piaśnicka, ustalone zostały 852 nazwiska osób z szacowanej na 12 tysięcy liczby ofiar.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wejherowo.naszemiasto.pl Nasze Miasto