Według danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej coraz mniej dzieci znajduje się w pieczy zastępczej. W 2016 r. było ich ponad 74 tys. To o 2,3% mniej niż rok wcześniej. Z kolei w 2017 roku takich dzieci było już 73 tys. , co oznacza kolejny spadek o 2, 2 %. Tendencja jest więc spadkowa, i to cieszy. Nie oznacza to jednak, że nie ma nad czym pracować. Szczególnie, że wciąż jest za mało rodzin zastępczych. Tak jest m.in. w powiecie wejherowskim.
Według przepisów od kilku lat w placówkach opiekuńczo-wychowawczych mogą przebywać dzieci powyżej 10 roku życia.
- Czyli wszystkie młodsze dzieci muszą trafiać do rodzin zastępczych. Jeżeli sąd wydaje postanowienie o umieszczeniu dziecka w pieczy zastępczej, to od razu się pyta czy mamy miejsca w rodzinach zastępczych. Bywa tak, że jest z tym problem i musimy posiłkować się sąsiednimi powiatami, a nawet szukać w całej Polsce. A to utrudnia kontakt dziecka z biologiczną rodziną. Bo celem jest to, aby dziecko mogło wrócić do swoich biologicznych rodziców – wyjaśnia Iwona Romanowska, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Wejherowie.
A poza tym chodzi też po prostu o to, by znajdujące się w wyjątkowo trudnej i stresującej sytuacji dzieci trafiały do rodzinnych form pieczy zastępczej , a nie placówek. Tam będą czuły się lepiej i bezpieczniej.
- Staramy się dać wszystko tym dzieciakom, żeby nie było czuć różnicy w wychowaniu w rodzinie biologicznej - mówi Roman Górecki, prezes Stowarzyszenia Rodzicielstwa Zastępczego "Nasze Gniazdo", który wraz z żoną rodziną zastępczą są od 13 lat, a od 2012 roku prowadzą rodzinny dom dziecka. - To jest wyzwanie przez duże "W", bo w 90 proc. są to dzieci z różnymi niepełnosprawnościami, ale zawsze powtarzałem, że jak stać nas na chlebem z masełkiem, to pomagajmy innym. U nas wszystko zaczęło się od telewizyjnego programu "Podaj rękę". Zgłosiliśmy się do niego, aby pomóc materialne innym wielodzietnym rodzinom. A potem poznaliśmy na plaży we Władysławowie rodzinę zastępcza i zapisaliśmy się na kurs - wspomina.
Inaczej było w przypadku Róży Plenkiewicz, która rodziną zastępczą jest już od ćwierć wieku. Ze względu na stan zdrowie jej córki musiała się zająć swoją wnuczką. Ale to był dopiero początek.
- Ze względu na charakter mojej pracy obracałam się wśród młodzieży. W 2002 roku powiedziano mi, że w Redzie jest artystycznie uzdolniona dziewczynka. Uznałam, że mam w swoim domu miejsce i mogę pomóc rozwinąć jej skrzydła. Okazało się, że do jej nogi "przyklejony" jest jej 5-letni braciszek. On też został z nami - wspomina pani Róża.
Ale na tym wejherowianka nie zakończyła pomocy potrzebującym dzieciom. Od czterech lat prowadzi rodzinny dom dziecka.
- Co jest miarą sukcesu? W naszym domu na dzień dziecka przygotowaliśmy torby z niespodziankami. Przyszedł do mnie zapłakany 19-latek, który zapytał się czy może się do mnie przytulić - mówi pani Róża.
Osoby, które chciałby zostać rodziną zastępczą szczegółowych informacji mogą szukać na stronie Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Wejherowie.
Strefa Biznesu: Dzień Matki. Jak kobiety radzą sobie na rynku pracy
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?