Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy to się skończy?

(jk)
Sprawa Patryka K., który śmiertelnie potrącił dwie dziewczynki stojące na przystanku autobusowym, ciągnie się już dwa lata. I sądząc z przebiegu wczorajszej rozprawy, nieprędko dobiegnie końca.
Sprawa Patryka K., który śmiertelnie potrącił dwie dziewczynki stojące na przystanku autobusowym, ciągnie się już dwa lata. I sądząc z przebiegu wczorajszej rozprawy, nieprędko dobiegnie końca.
Sprawa Patryka K., który śmiertelnie potrącił dwie dziewczynki stojące na przystanku autobusowym, ciągnie się już dwa lata. I sądząc z przebiegu wczorajszej rozprawy, nieprędko dobiegnie końca.

Sprawa Patryka K., który śmiertelnie potrącił dwie dziewczynki stojące na przystanku autobusowym, ciągnie się już dwa lata. I sądząc z przebiegu wczorajszej rozprawy, nieprędko dobiegnie końca. Przedłużającym się procesem są zniechęcone matki zmarłych dziewczynek, które uczestniczą w każdej rozprawie jako oskarżycielki posiłkowe.
- Przede wszystkim chciałabym, aby to wszystko się już zakończyło - mówiła po skończonej sprawie z łzami w oczach Joanna Dopke, matka jednej z zabitych dziewczynek. - Już sił brakuje. Czy to się kiedyś w ogóle skończy?

Po dziewięciu miesiącach przerwy został w wejherowskim Sądzie Rejonowym wznowiony proces Patryka K. Ostatnia rozprawa odbyła się w marcu, wtedy sąd zadecydował o jej odroczeniu do czasu wykonania przez biegłego dodatkowej opinii w sprawie wypadku. Zażyczył sobie tego obrońca oskarżonego, gdyż według niego istniejąca opinia zawierała szereg poważnych błędów. Na wczorajszej rozprawie została zaprezentowana nowa opinia. Okazało się, że jest ona identyczna, jak poprzednia.
- Przyznaję, że jest ona niekorzystna dla mojego klienta - powiedział nam Krzysztof Woliński, obrońca. - Dalej jednak twierdzę, że nie wyjaśnia ona wszystkich aspektów dotyczących wypadku.

Biegły lekarz, który wypowiadał się w opinii, wykluczył utratę przytomności przez oskarżonego jako przyczynę wypadku. Tak do tej pory twierdził obrońca Patryka K.
- Czy widzi pan inną przyczynę wykonywania przez oskarżonego określonych w opinii manewrów, które doprowadziły do wypadku, niż wysyłanie w czasie jazdy sms? - pytał biegłego oskarżyciel posiłkowy Krzysztof Pawlak. - Co innego mogło stać się na jezdni, co uzasadniałoby takie manewry?
- Nie znalazłem w aktach sprawy innej okoliczności, która tłumaczyłyby takie zachowanie, jak wysyłanie sms - odpowiedział biegły Dariusz Sygula.

Z wyjaśnień biegłego Dariusza Syguli wynika, że na kilkadziesiąt metrów przed miejscem wypadku samochód prowadzony przez Patryka K. łagodnie zaczął zjeżdżać ku lewej krawędzi jezdni i niebezpiecznie zbliżać się do pobocza. Kierowca nie poprawiał jednak toru jazdy pojazdu, co najprawdopodobniej świadczy o jego nieuwadze. Być może wysyłał wtedy sms, jak twierdzi prokurator. Dopiero gdy samochód jednym kołem zahaczył pobocze, Patryk K. zorientował się, co się dzieje. Jechał wtedy z prędkością 90 km/h. Aby wyprowadzić samochód na prostą, gwałtownie skręcił w prawo. Stracił panowanie nad pojazdem, przeciął jezdnię i uderzył z prędkością około 65 km/h w stojące na prawym poboczu dwoje dzieci.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wejherowo.naszemiasto.pl Nasze Miasto