Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Groźne bakterie na bloku operacyjnym szpitala w Wejherowie

(jk) (kon)
Pracownicy wejherowskiego szpitala sami poinformowali sanepid o tym, że w placówce doszło do zakażenia.
Fot. J. Kielas
Pracownicy wejherowskiego szpitala sami poinformowali sanepid o tym, że w placówce doszło do zakażenia. Fot. J. Kielas
Do zakażenia wewnątrzszpitalnego nie doszło w naszej placówce - odpiera zarzuty Andrzej Zieleniewski, dyrektor Szpitala Specjalistycznego w Wejherowie. - Operowani tu pacjenci byli zakażeni bakterią Clostridium, zanim ...

Do zakażenia wewnątrzszpitalnego nie doszło w naszej placówce - odpiera zarzuty Andrzej Zieleniewski, dyrektor Szpitala Specjalistycznego w Wejherowie. - Operowani tu pacjenci byli zakażeni bakterią Clostridium, zanim do nas trafili.

Innego zdania jest sanepid, według którego pacjenci, którym amputowano nogi, zarazili się bakterią Clostridium na bloku operacyjnym w wejherowskiej placówce. Nieprawidłowości wykryli sami chirurdzy.
To oni zauważyli, że u osób po amputacji nie goiły się rany. Sprawą zajął się zespół ds. przeciwdziałania zakażeniom wewnątrzszpitalnym. Pobrano wymazy od pacjentów, z bloku operacyjnego i z sal z nim sąsiadujących.

- U chorych i na bloku operacyjnym znaleziono bakterie beztlenowe Clostridium, które mogą być szczególnie groźne dla pacjentów po amputacji kończyn, gdyż powodują m.in. zgorzel - mówi Ewa Banasik, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Wejherowie.
Informację o bakterii w szpitalu wejherowski sanepid otrzymał w czwartek, 9 stycznia. Do czasu otrzymania wyników badań zamknięto wszystkie pięć sal bloku operacyjnego.
Przeprowadzano tylko nagłe zabiegi chirurgiczne na sali laryngologicznej, która znajduje się w innej części szpitala. Jak mówi Ewa Banasik, dyrektor wejherowskiego oddziału sanepidu, taka sytuacja trwała tu ponad tydzień. Według naszych informacji - dwa tygodnie.
Zaprzecza temu Andrzej Zieleniewski, dyrektor szpitala. - Blok operacyjny był zamknięty tylko przez trzy weekendowe dni - mówi. W tym czasie, jak mówi dyrektor, na sali do operacji laryngologicznych wykonano tylko trzy operacje.

- Od czasu pobrania wymazów czystościowych do otrzymania wyników badań musi upłynąć co najmniej tydzień, więc blok operacyjny musiał być zamknięty co najmniej siedem dni - obstają przy swoim pracownicy sanepidu.
Dwaj zarażeni pacjenci trafili do Instytutu Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni. Tam poddano ich leczeniu tlenem w komorach hiperbarycznych. Wypisano ich już do domu. Są zdrowi.

Do zakażenia wewnątrzszpitalnego nie doszło w naszej placówce - odpiera zarzuty Andrzej Zieleniewski, dyrektor Szpitala Specjalistycznego w Wejherowie. - Operowani tu pacjenci byli zakażeni bakterią Clostridium, zanim do nas trafili.
Innego zdania jest sanepid, według którego pacjenci, którym amputowano nogi, zarazili się bakterią Clostridium na bloku operacyjnym w wejherowskiej placówce. Nieprawidłowości wykryli sami chirurdzy.
To oni zauważyli, że u osób po amputacji nie goiły się rany. Sprawą zajął się zespół ds. przeciwdziałania zakażeniom wewnątrzszpitalnym. Pobrano wymazy od pacjentów, z bloku operacyjnego i z sal z nim sąsiadujących.
- U chorych i na bloku operacyjnym znaleziono bakterie beztlenowe Clostridium, które mogą być szczególnie groźne dla pacjentów po amputacji kończyn, gdyż powodują m.in. zgorzel - mówi Ewa Banasik, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Wejherowie.
Informację o bakterii w szpitalu wejherowski sanepid otrzymał w czwartek, 9 stycznia. Do czasu otrzymania wyników badań zamknięto wszystkie pięć sal bloku operacyjnego.
Przeprowadzano tylko nagłe zabiegi chirurgiczne na sali laryngologicznej, która znajduje się w innej części szpitala. Jak mówi Ewa Banasik, dyrektor wejherowskiego oddziału sanepidu, taka sytuacja trwała tu ponad tydzień. Według naszych informacji - dwa tygodnie.
Zaprzecza temu Andrzej Zieleniewski, dyrektor szpitala. - Blok operacyjny był zamknięty tylko przez
trzy weekendowe dni
- mówi. W tym czasie, jak mówi dyrektor, na sali do operacji laryngologicznych wykonano tylko trzy operacje.
- Od czasu pobrania wymazów czystościowych do otrzymania wyników badań musi upłynąć co najmniej tydzień, więc blok operacyjny musiał być zamknięty co najmniej siedem dni - obstają przy swoim pracownicy sanepidu.
Dwaj zarażeni pacjenci trafili do Instytutu Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni. Tam poddano ich leczeniu tlenem w komorach hiperbarycznych. Wypisano ich już do domu. Są zdrowi.

Zakażenia w szpitalach

W ubiegłym roku
Klebsiella pneumoniae zabiła cztery noworodki urodzone w Szpitalu im. Madurowicza w Łodzi.
Zmarły dwa wcześniaki, które przyszły na świat w Klinice Perinatologii i Ginekologii w Zabrzu. Zakażone były bakterią Klebsiella pneumoniae.
W tym roku
W szpitalu w Sztumie, na oddziale noworodków, insektorzy sanepidu znaleźli na fartuchu pielęgniarki gronkowce koaguloujemne.
W szpitalu w Pucku, na oddziale noworodków, insektorzy sanepidu wykryli gronkowca m.in. na fartuchu pielęgniarki, zaś bakterię Enterokokus fekalis na materacyku w inkubatorze.
Gronkowca wyhodowano z wymazów pobranych od pracowników szpitali w Lęborku i Słupsku. Pielęgniarkę z oddziału neonatologicznego w Ustce odsunięto od kontaktu z noworodkami, gdyż w wymazie z jej nosa wykryto bakterię wewnątrzszpitalną.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wejherowo.naszemiasto.pl Nasze Miasto