Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jola już jako nastolatka pokazała, że można na nią liczyć

Rafał Rusiecki
Jola Torłop udowodniła wszystkim domownikom, że mogą na nią liczyć
Jola Torłop udowodniła wszystkim domownikom, że mogą na nią liczyć Rafał Rusiecki
Jolanta Torłop to energiczna 19-letnia kobieta. Na pierwszy rzut oka trudno jest uwierzyć, że ta filigranowa blondynka jest niezwykle dzielną osobą. Bardzo dojrzałą emocjonalnie.

Trzy lata temu musiała przejść przyśpieszony kurs macierzyństwa. Właśnie wtedy jej mama Małgorzata trafiła do szpitala. Okazało się, że musi walczyć z chorobą nowotworową. W rodzinnym domu musiało zajść wiele zmian. Jola zdecydowała się pomóc tacie w opiece nad 11-letnim wówczas bratem Michałem i niepełnosprawnym siostrzeńcem, rocznym Wojtusiem.

- Okazało się, że mama zmuszona jest spędzić aż dwa miesiące w szpitalu - wspomina Jolanta Torłop. - Przyjechała do nas babcia. Tata pomagał w domu po pracy, a ja po szkole. Michał wiedział, w jakiej sytuacji znalazła się nasza rodzina. Wojtuś, jak każde małe dziecko, wymagał największej opieki. Był bardzo ruchliwy i często głośny.

Wojtuś jest dzieckiem niepełnosprawnym umysłowo. A jak wiadomo, to wymaga większego zaangażowania. Skąd 16-latka wiedziała, jak się zachowywać?
- Podpatrywałam mamy, które spacerowały ze swoimi dziećmi - mówi gdańszczanka. - Bardzo pomocni byli też sąsiedzi. Kiedy dowiedzieli się o naszej sytuacji, to często mi doradzali. Dla mnie to był na pewno przyśpieszony kurs macierzyństwa.

19-latka podkreśla, że wszystkie problemy, jakie pojawiły się w tamtym momencie, nie były najważniejsze.
- Najgorsze chwile to był czas, kiedy mama była w szpitalu, a my martwiliśmy się o jej zdrowie - zaznacza. - Najważniejsze było wtedy, aby mama czuła się dobrze. Żeby wiedziała, że w domu jest porządek. Aby nie musiała się jeszcze martwić o to, jak sobie bez niej radzimy.
Jola dodatkowe obowiązki w domu musiała pogodzić z nauką i jej największą pasją, czyli bieganiem. W gorącym okresie postanowiła przygotowywać się do startu... w maratonie.

- Skąd zamiłowanie do biegania? To pasja mojego taty, Przemysława. Mama też kiedyś biegała. Zaszczepili to we mnie. Dla mnie to więc coś zupełnie normalnego. To hobby. Poza tym myślę, że bieganie jest najlepszą metodą na odreagowanie napięcia. Na ćwiczenia zawsze znajdował się czas. Często biegałam, pod okiem taty, w parku. To było dobre połączenie, bo Wojtuś mógł w tym czasie przebywać na świeżym powietrzu - wyjaśnia Jolanta Torłop.

To z pewności zadziwiające, że w natłoku obowiązków znajdywała jeszcze czas na realizowanie swoich zainteresowań.
- Energia na to wszystko po prostu była - śmieje się Jola. - Zajmowanie się maluszkiem było fajne. Bieganie mnie relaksowało. Najgorzej było się uczyć, bo wiadomo, że wtedy trzeba się maksymalnie koncentrować.
Po operacji i długim pobycie w szpitalu pani Małgorzata powróciła do domu. To wyraźnie poprawiło nastroje domowników. Nie jest jeszcze zdrowa, ale sama jej obecność daje dodatkową siłę najbliższym.

- Kiedy Małgosia przeszła już operację, to Jola pomagała także jej - mówi Monika Antosik, ciocia Joli, która zgłosiła ją do akcji "Cichy Bohater". - Była niezastąpiona w domu. Uczyła się i trenowała biegi. Rok temu, jako najmłodsza uczestniczka, wystartowała w maratonie w Rzymie. - To był prezent od mojego taty na 18 urodziny - wyjaśnia Jola. - Wcześniej startowałam w półmaratonach, więc to był mój debiut w maratonie. Trasa była ciekawa. Widoki przepiękne. Zwiedzanie Rzymu w trakcie biegu polecam każdemu. Największą satysfakcję dało mi jednak dobiegnięcie do mety.

Jola wraz ze swoim chłopakiem wyprowadziła się z rodzinnego domu. Ale niedaleko. Mieszka blisko rodziców na Oruni. Pracuje w jednym z gdańskich barów, a grafik układa pod kątem szkoły. Przygotowuje się do zbliżającej się matury. Marzy jej się studiowanie na Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku Oliwie.

- Jestem nadal otwarta na pomoc rodzinie - dodaje. - Na tym polega życie w rodzinie, aby móc na sobie polegać. Co zrobić w trudnych momentach? Najważniejsze to się nie poddawać. Trzeba znaleźć sobie cel i do niego dążyć. Wtedy wszystko jest łatwiejsze. Ja całą złość, która mnie ogarniała, wyładowywałam biegając.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wejherowo.naszemiasto.pl Nasze Miasto