MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Moim sercem zawładnęła muzyka

(IwR)
Maciej Witkiewicz
Maciej Witkiewicz
Chociaż podziwia Witkacego, ten dał mu jednak w kość. Maciej Witkiewicz jest potomkiem słynnego artysty. Jego dziadek był stryjecznym bratem Witkacego. Pan Maciej poszedł w ślady przodka i chociaż nie skończył studiów ...

Chociaż podziwia Witkacego, ten dał mu jednak w kość. Maciej Witkiewicz jest potomkiem słynnego artysty. Jego dziadek był stryjecznym bratem Witkacego. Pan Maciej poszedł w ślady przodka i chociaż nie skończył studiów na Akademii Sztuk Pięknych, przez jakiś czas zajmował się malarstwem. Jego sercem zawładnęła jednak muzyka - jest profesorem muzyki i śpiewakiem operowym. W Wejherowie gościł na zaproszenie Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego.

To niezwykle skromny, dowcipny i otwarty człowiek. Już na wstępie naszego spotkania zaznaczył, żeby nie tytułować go profesorem.
- Mój stosunek do tytułów jest bardzo osobliwy - śmieje się. - Uważam, że artysta z tytułem profesora nie jest artystą. Od dziecka malowałem i grałem, początkowo na skrzypcach, a ponieważ jestem z rodziny Witkiewiczów, byłem chyba tym piętnem zaznaczony. Mój dziadek, wspaniały człowiek, był architektem z wykształcenia, ale także malował. Studiowałem malarstwo. Byłem krnąbrnym, młodym człowiekiem, który za wszelką cenę chciał być samodzielny, toteż pracowałem w pracowni konserwacji zabytków. Miałem okazję teorię akademicką wykorzystywać w praktyce. Studia skończyłem, zdobyłem absolutorium, ale dyplomu nie zrobiłem. Przeszedłem do następnej uczelni - muzycznej.

Artysta wspomina, że podczas studiów, to że jest krewnym Witkiewicza nie pomagało mu. Wręcz przeciwnie, był za to surowo traktowany.
- Studia plastyczne są uzależnione od tzw. talentu - mówi Maciej Witkiewicz. - Ciągle ścierałem się ze swoimi pedagogami, bo miałem swoje wizje i spojrzenie na sztukę. Moi mistrzowie w Akademii Warszawskiej wciąż mi przypominali: nie bądź taki Witkacy. Ciągle wyłamywałem się spod sztampy, chciałem iść własną drogą i obrywałem za to. Witkacy dał mi w kość.

Witkiewicz - znany śpiewak, z rozrzewnieniem wspomina czasy młodości, kiedy był ?dzieckiem kwiatów".
- Miałem spodnie dzwony w haftowane motyle i długą brodę - opowiada. - Byłem człowiekiem małomównym, cichym, zamykałem się w sobie. Kiedy tworzyłem, odczuwałem ogromny niepokój artystyczny.
Artysta zdradza, że w czasie pracy zdarzało mu się demolować swój pokój i niszczyć własne dzieła.
- Wyrodziłem się z mojego pokolenia - opowiada Witkiewicz. - Moja siostra i brat nic nie mają wspólnego ze sztuką. Moje zdolności pielęgnowane były zwłaszcza przez dziadka i ciotkę - rodzeństwo stryjeczne Witkacego. Za czasów mojego dzieciństwa nie wolno było mi się przyznawać, że jestem krewnym Witkacego. Musiałem mówić, że to tylko zbieżność nazwisk. Witkacy przedstawiany był jako alkoholik, narkoman i antykomunista, poza tym związki z Piłsudskim potęgowały nienawiść do niego. Dodatkowo ze strony matki miałem podobną sytuację, bo pochodziła z rodziny premiera Becka. W młodzieżowym slangu powiedziałoby się, że miałem ?przechlapany" życiorys.

W domu mówiło się o Witkacym, który postrzegany jest do tej pory jako ekscentryczny i nieco szalony artysta. Maciej Witkiewicz ma o nim inne zdanie.
- Witkacy był człowiekiem szalenie pracowitym - opowiada. - Dzisiaj powiedziałoby się o nim - pracoholik. Dementuję wszystkie plotki na jego temat. Żył tylko 54 lata i nie miał czasu na taką ilość kobiet, alkoholu i narkotyków. Stworzył dziesiątki dramatów i powieści. Zostawił po sobie ogrom kompozycji, namalował wiele obrazów. To urodzony prowokator, aktor, który lubił tworzyć wokół siebie teatr i przede wszystkim szokować. Odbył służbę wojskową w wojsku carskim i mam dokumenty, w których napisane jest, że był wzorowym oficerem. Jego domeną była kultura i oświata. Ja go postrzegam, chociaż nie dane było mi go poznać, jako zwykłego człowieka, bo w rodzinie tak się o nim wyrażano.
Maciej Witkiewicz wybrał drogę śpiewaka operowego. Temu poświęcił swoje życie.

- Już nie maluję - mówi. - Trzeba się na czymś skoncentrować, bo żeby robić coś dobrze, nie można robić wielu rzeczy. Ja zajmuję się w tej chwili nauczaniem śpiewu, ale w swojej pracy dydaktycznej z młodzieżą wykorzystuję zdolności plastyczne, projektuję scenografię do przedstawień muzyczno-operowych. Czasami jestem ?wynajmowany", aby uczyć nauczycieli plastyki, którzy teraz według przepisów muszą uczyć także muzyki. Uczę ich jak mają pokonywać opory. Skuteczny pedagog, według Tatarkiewicza to taki, który skutecznie naucza tego, czego sam nie potrafi.

Maciej Witkiewicz śpiewał na wielu festiwalach i w operach całej Polski. Jak sam twierdzi, nie sposób ich policzyć. Śpiewał także we wszystkich krajach Europy.
Podczas spotkania z wejherowskimi artystami potomek Witkacego namawiał ich do szaleństwa w sztuce.
- Najważniejsze jest, aby być sobą. Robić to, co umie się najlepiej. Tylko wtedy człowiek czuje się szczęśliwy. Czy ja jestem szczęśliwy? A czy tego nie widać...
Tekst i zdjęcia Iwona Rogacka
Maciej Witkiewicz wręcza legitymację Klubu Plastyka Joannie Tuszyńskiej-Ruszel, wejherowskiej artystce.
- Najważniejsze jest, aby być sobą - mówi Maciej Witkiewicz.

Sławny przodek
Stanisław Ignacy Witkiewicz pseud. Witkacy (1885-1939) - dramatopisarz, prozaik, filozof i teoretyk sztuki, malarz. Syn Stanisława Witkiewicza wybitnego krytyka sztuki, publicysty i malarza. Po zdaniu matury we Lwowie studiował w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Odbył kilka podróży artystycznych do Włoch, Niemiec i Francji. Po wybuchu I wojny światowej udał się do Rosji, wstąpił w Petersburgu do szkoły oficerskiej i jako porucznik gwardii brał czynny udział w walkach. Do Polski wrócił w 1918 roku. Czynny w ruchu awangardowym, współpracował z pismem ?Zwrotnica? i czasopismem ?Zet?. Malarstwo, z czasem głównie portretowe, traktował zarobkowo, poświęcając najwięcej uwagi polemikom artystycznym, publicystyce, teorii sztuki, dramatopisarstwu ( w latach 1918-1926 napisał około 30 sztuk, z których część sam reżyserował), pisaniu powieści i filozofii. Ceniony jedynie przez nielicznych przedstawicieli elity umysłowej. Popełnił samobójstwo 18 września 1939 roku na wieść o wkroczeniu do Polski Armii Czerwonej.
J. Kwiatkowski, Literatura Dwudziestolecia, Warszawa 1990

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wejherowo.naszemiasto.pl Nasze Miasto