Czy była ona taka jak w poprzednich latach? W większości tak. Brak jakiegokolwiek wyróżnienia, innowacji. Ulice wyglądają jak śmietnik, a śmietniki jak kosze na makulaturę. Słupy energetyczne obwieszone tak, że już wróble obawiają się swojego ciężaru. A jednak w tym smutnym krajobrazie znalazł się jeden wyjątek, dzięki któremu zapachniało świeżością i iście amerykańskim powietrzem.
Plac Jakuba Wejhera. Leniwe wtorkowe popołudnie, zasadniczo nudność i szarość. Spod arkad wychodzą polityczne demony pragnące wciskać w nasze zmarznięte ręce te paskudne papiery, których i tak nikt nie czyta. Miłym zaskoczeniem było, że jeden z kandydatów osobiście częstował przechodniów ciasteczkiem z wytłoczonym napisem. Czy to nowa forma kiełbasy wyborczej? Byłbym ostrożny w takich osądach. A ciastko to ciastko. Zjeść można, wyrzucić nie wypada. Kandydat osobiście obdarowuje dzieciaki łakociami. Lepsze to niż „smycze” i breloczki, które chętnie bierzemy, a następnie wstydzimy się ich używać. Pieniądze w błoto, środowisko cierpi. A ciastko to ciastko. Możemy zjeść je z sympatią, bądź zagryzać wściekłością, smaczne takie dla każdego.
Czy ciastko gwarantuje oddanie głosu na kandydata? Niekoniecznie. Jednak pomysłowość, pracę i koncept przyszłych władców naszych krain warto wziąć pod uwagę podczas głosowania. Dla mnie świetne pomysły w kampanii oznaczają lepsze pomysły po wyborach. Smacznego.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?