Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pisarz i dyplomata

(IwR)
Spotkanie z Januszem Onyszkiewiczem, ministrem obrony narodowej. Janusz Łukaszewski pierwszy po prawej.
Spotkanie z Januszem Onyszkiewiczem, ministrem obrony narodowej. Janusz Łukaszewski pierwszy po prawej.
- Od lat odczuwam głęboką więź etniczną z Polakami rozrzuconymi po całym świecie nie z własnej woli, a wskutek zrządzeń niełaskawej dla nas historii. Ta więź sprawia, że staram się szukać sposobności do udzielenia im ...

- Od lat odczuwam głęboką więź etniczną z Polakami rozrzuconymi po całym świecie nie z własnej woli, a wskutek zrządzeń niełaskawej dla nas historii. Ta więź sprawia, że staram się szukać sposobności do udzielenia im pomocy - mówi Janusz Łukaszewski, pierwszy nie komunistyczny konsul we Lwowie, a później w Chicago, obecnie mieszkający od kilku miesięcy w Wejherowie.
Miałam okazję najpierw poznać go jako pisarza, a dopiero potem jako człowieka i dyplomatę. Przypadkiem przeczytałam jego powieść ,Przetrwanie", którą napisał pięć lat temu, a wydał i sprzedał w Stanach Zjednoczonych, a także Kanadzie. Czytałam ją jednym tchem. Nic dziwnego, była ona wydarzeniem na rynku literackim Polonii. To współczesna powieść przygodowa z elementami science-fiction. Jej akcja rozgrywa się w górach, a ludzie zmuszeni są do zmagania się z żywiołem przyrody. Dochód, ponad 6 tys. dolarów, autor przekazał jednej z organizacji wspomagających naszych rodaków na Wschodzie. To nie przypadek. Janusz Łukaszewski urodził się bowiem na Kresach Wschodnich. Jego ojciec był żołnierzem Armii Krajowej obwodu grodzieńskiego. Byłam ogromnie ciekawa, kim jest człowiek, który tak obrazowo potrafi oddać tragiczne sytuacje.

- Dzisiaj mogę powiedzieć, że miałem ciekawy życiorys - mówi Janusz Łukaszewski. - Moim życiem wielokrotnie rządził przypadek, ale czymże jest życie, jak nie serią przypadków. Poza tym los stawiał mi na drodze mnóstwo niezwykłych ludzi. Tak było w Domu Środowisk Twórczych w Łodzi, gdzie byłem dyrektorem. Trzydzieści pięć lat temu, Edwin Kowalik, niewidomy pianista - laureat Konkursu Chopinowskiego, zaproponował mi pracę. Byłem jego impresario podczas turneeé po Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Było to bardzo odważne posunięcie - moja znajomość języka była wówczas słaba, podobnie jak znajomość tego kontynentu, tamtejszych zwyczajów, kultury... Koncerty przyjmowane były z wielkim aplauzem. W ciągu zaledwie półtora miesiąca, przejechaliśmy ponad 7 tys. mil. Edwin grał nie tylko w środowiskach polonijnych, ale także w prywatnych domach senatorów i kongresmenów amerykańskich. Ten okres wspominam, jak naprawdę piękną przygodę.
Lata siedemdziesiąte okazały się dla Janusza Łukaszewskiego niezbyt przychylne, uniemożliwiono mu bowiem wyjazd do Stanów Zjednoczonych na dokończenie pracy doktorskiej, którą robił na Wydziale Prawa Finansowego Uniwersytetu Łódzkiego.

- Chodziło o wyjazd na 5-7 miesięcy, a temat pracy związany był z instytucjami finansowymi w Stanach Zjednoczonych, a rozwiązania chciałem przenosić na teren naszego kraju - opowiada Łukszewski. - Kiedy odmówiłem współpracy ze służbami specjalnymi, nie wydano mi paszportu. I tak skończyły się moje marzenia o doktoracie.
Okres przemian politycznych pod koniec lat osiemdziesiątych okazał się ważnym okresem w jego życiu. Krzysztof Skubiszewski, ówczesny minister spraw zagranicznych powołał Janusza Łukaszewskiego w 1989 roku na urząd konsula - kierownika placówki we Lwowie. Tak zaczęła się jego kariera dyplomatyczna. Został pierwszym nie komunistycznym konsulem we Lwowie.
- Byłem konsulem z tak zwanego ,nowego garnituru" - wspomina Łukaszewski. - Był to dla mnie naprawdę trudny okres. Czekano na moje potknięcie. Otaczał mnie cały sztab ludzi z poprzedniego systemu, którzy pracowali w służbie dyplomatycznej od lat. Dla mnie niezwykle ważne było to, że zostałem konsulem na Wschodzie. Już podczas rozmowy z ministrem Skubiszewskim, kiedy zapytał mnie, którą placówkę chciałbym objąć, bez wahania odrzekłem, że we Lwowie na Ukrainie. Był zdziwiony. Powiedział wówczas: ,Wszyscy chcą na Zachód, a Pan wybiera Wschód". Ja utożsamiam się z ludźmi ze Wschodu i tam chciałem pełnić swoją misję dyplomatyczną.
Upadek ZSRR
Jak wspomina Janusz Łukaszewski, trafił na ciekawy okres historyczny.
- Byłem świadkiem rozpadu Związku Radzieckiego, zabiegania Litwy o suwerenność swojego kraju - mówi. - W Polsce odbywało się to inaczej - było wielkie ,tupnięcie" narodu o swoją wolność. Litwa w walce o suwerenność pociągnęła ze sobą także Ukrainę. Niemal z dnia na dzień ten problem zaczął nabrzmiewać. Lwów stał się dwukolorowy: niebiesko-żółty. Na ulicach odbywały się wiece, spotkania, na których żądano wolnej Litwy. Wydawało się już faktem, że Ukrainą jest suwerennym krajem, aż tu nagle 9 maja - w Dniu Zwycięstwa, na ulicach pojawiły się olbrzymie kolumny czołgów, weszła armia. Była to swoista demonstracja siły upadającego Związku Radzieckiego. W tym czasie zauważyłem ogromną różnicę pomiędzy wschodnią a zachodnią Ukrainą. Ukraińcy na wschodzie częściowo zatracili swoją narodowość, mówili po rosyjsku, nie po ukraińsku, natomiast zachodnia Ukraina pielęgnowała ją, dzięki przychylnemu traktowaniu mniejszości ukraińskiej przez polski rząd.
Janusz Łukaszewicz na tej placówce przebywał dwa lata. Był to piękny okres w jego życiu, choć trudny, ale jak mówi, pełen mądrości historycznej. Na własnej skórze przekonał się o wielkości i sile każdej narodowości w walce o suwerenność. Za swoją działalność w umacnianiu polskości i energiczne działanie na rzecz zamieszkałych na Ukrainie Polaków odznaczony został Krzyżem II Obrony Lwowa.

W 1992 roku został przeniesiony do placówki w Chicago, gdzie pełnił funkcję konsula. Będąc tu na placówce, zasłynął z płomiennych, patriotycznych przemówień. Wiele organizacji polonijnych na Ukrainie i w Ameryce przyznało mu honorowe członkostwo. Wśród Polaków na Wschodzie, jak i w Stanach Zjednoczonych cieszy się do dnia dzisiejszego wielkim uznaniem i sympatią. Jako jedyny konsul na kontynencie amerykańskim został uhonorowany Krzyżem Miecze Hallerowskie za olbrzymie zaangażowanie na rzecz kombatantów i weteranów II wojny światowej.
- Z czasem docenia się to, że zdarzają się w naszym życiu złe chwile, łatwiej wtedy człowiekowi docenić te dobre...

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wejherowo.naszemiasto.pl Nasze Miasto