Pomorze. Film ,Jan Paweł II" od dziś w kinach

Staruszka z reklamówką i dziewczyna z kolczykiem w nosie. Obie stoją przed wejściem do gdańskiego kina. Patrzą na postać Ojca Świętego na plakacie reklamującym film. Dziś rozpoczynają się pokazy ,Jana Pawła II" w całym kraju. Te dwie kobiety będą wieczorem na seansie.

Krystyna Jasińska, 70-letnia emerytowana referentka z Gdańska, zakłada okulary. Przygląda się twarzy Papieża na zdjęciu.
- Żaden aktor nigdy nie będzie taki jak nasz Ojciec Święty - twierdzi. - Nie lubię tych wszystkich multipleksów, popcornów... Na ten film jednak muszę iść. To będzie jakaś forma mojej modlitwy, wdzięczności dla Niego.
Pamięć nie gaśnie
Monika Janecka, uczennica I Liceum Ogólnokształcącego w Gdańsku idzie na film, bo chce sprawdzić, czy ujęto w nim wizytę Ojca Świętego w Sopocie.
- Byłam tam, na hipodromie i przez myśl by mi nie przeszło, że to może być historyczna chwila, którą może zobaczę w kinie. Dla mnie Papież zawsze był idolem, nie tylko filmowym - mówi Monika.
Szef Platformy Obywatelskiej też wybiera się do kina.
- W ten sposób oddam hołd naszemu największemu rodakowi. Cieszę się, że pamięć o Papieżu nie gaśnie, chociaż mija rok od Jego śmierci - mówi Donald Tusk.
Iwona Guzowska liczy, że seans doda jej otuchy w życiu.
- Nie wiem dokładnie, kiedy pójdę do kina. Wiem jednak, że Ojciec Święty z ekranu, poprzez aktora, wesprze mnie - mówi.
Znów nas zjednoczy
W kinowej sali nie zabraknie duchownych. Swoją obecność zapowiada m.in. ksiądz Zbigniew Drzał z parafii Matki Bożej Brzemiennej w Gdańsku. - Cieszę się, że Papież ciągle nam się przypomina. Wiem, że w salach zasiądą znani ludzie i nieznani. Młodzi i starzy... cały przekrój społeczeństwa. Papież znów nas zjednoczy - mówi Zbigniew Drzał.
Grę aktorów będą oceniać krytycy filmowi. Specjaliści od marketingu policzą wpływy ze sprzedaży biletów. Dla mieszkańców Pomorza i pewnie całego kraju, Papież znów przemówi - tym razem z kinowego ekranu.
Polscy aktorzy w amerykańskim filmie
W amerykańsko-włosko-polskim filmie ,Jan Paweł II" zagrało wielu naszych aktorów. Ale żeby tak się stało, strona polska musiała z Amerykanami stoczyć walkę. Amerykanie bowiem od początku nie kryli, że liczą na udział wielkich gwiazd, i to własnych. Był już Jon Voight w roli Papieża dojrzałego i Cary Elwes jako młody Karol Wojtyła.
Amerykanie, jak wspomina Krzysztof Grabowski - polski koproducent tego filmu - postawili naszym aktorom niezwykle wysoko poprzeczkę. Po pierwsze, wymagali bardzo dobrej znajomości języka angielskiego. A po drugie, chcieli już tylko takich polskich aktorów, którzy zagrali w jakimś amerykańskim filmie. Ta poprzeczka wydawała się być nie do pokonania, ale szczęśliwie udało się ją ominąć. Jednak w przypadku języka Amerykanie byli nieubłagani. I dlatego ze 180 startujących w castingu Polaków wybrano około 40.
Możemy się jednak cieszyć z tego, że większość dużych ról przypadła w udziale naszym aktorom. Kardynała Ratzingera zagrał Mikołaj Grabowski - aktor i dyrektor Teatru Starego w Krakowie, prywatnie brat Andrzeja Grabowskiego. Filmowym księdzem Stanisławem Dziwiszem został Wenanty Nosul, który na stałe mieszka w Australii. Robert Gonera wcielił się w postać Tadeusza, przyjaciela Karola Wojtyły, a Krzysztof Pieczyński zagrał fikcyjnego bohatera o pseudonimie Czarny.
Polska wersja ma się nieco różnić od amerykańskiej. Krzysztof Grabowski wyjaśnił, że trzeba było naprawić kilka błędów historycznych - bo ta historia, napisana przez Amerykanina, ma pewne niedociągnięcia historyczne, na przykład takie, że porozumienie sierpniowe Lech Wałęsa podpisuje z Edwardem Gierkiem, a nie z Mieczysławem Jagielskim. To w polskiej wersji poszło do poprawki.