Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przemek z Gościcina potrzebuje pilnie naszej pomocy!

ts
7-letni Przemek Sikora z Gościcina na Kaszubach, który już wielokrotnie uciekał śmierci, zaczął nowe, lepsze życie. Wyniki rezonansu magnetycznego są jednoznaczne. Walka małego bohatera ze śmiercią jest zwycięska. Wszystko za sprawą specjalistów z Finlandii, którzy wycięli torbiel z mózgu chłopca i szerokiego kręgu ludzi dobrej woli. To oni zebrali potrzebne na zabieg przeszło 40 tys. euro. Teraz czas na rehabilitację chłopca, a Fundacja Zbieramy Razem z siedzibą w Gdyni otworzyła specjalną zbiórkę pieniędzy na zakup domowego robota rehabilitacyjnego.

Ta historia mogłaby posłużyć za kanwę do scenariusza niejednego filmu. Przemek urodził się 8 czerwca 2012 roku za pomocą cesarskiego cięcia. Jest skrajnym wcześniakiem Hbd 28 (900 g wagi, Apgar 5 pkt). Przeżył wylew IV stopnia krwi do mózgu, co skutkowało wodogłowiem pokrwotocznym. Ma dysplazję oskrzelowo–płucną. To znaczy, że urządzenie podtrzymujące jego życie uszkodziło delikatnie płuca i zakłóca ich naturalny proces gojenia. Tym samym dziecko jest zależne od wspomagania oddechowego, a to właśnie ono nie dopuszcza do poprawy stanu jego płuc. Oprócz tego cierpi na padaczkę, zaburzenia żywienia- ma założony PEG, zakłócenia psycho–ruchowe oraz na retinopatię wcześniaczą.

Karolina Sikora-Mach siadała wtedy obok synka: „Jezu, Przemuś, ty umierasz”! Ale on walczył, gdy lekarze kazali matce się z nim żegnać, zresztą wiele razy. Ciągle słyszała: „mały nie dożyje jutra”. Ale on ciągle na przekór wszystkim pokazał, że ten świat jest też dla niego.

- Urodził się zdecydowanie za wcześnie – mówi Karolina Sikora-Mach. - Nie dawali mu szans, powiedzieli, że pierwsze trzy dni będą kluczowe. A mój synek przez te trzy dni był zdrowy! Potem okazało się, że to pierwsze i ostatnie takie dni w jego życiu. Gdy już się cieszyłam, że zagrożenie minęło, czwartego dnia nastąpiła tragedia. Wylewy krwi do mózgu i płuc. Zaczęła się walka o życie. Skutek tego wszystkiego: wodogłowie pokrwotoczne oraz torbiel podpajeczynówkowa. To przekreśliło jego zdrowie. Lekarze orzekli, że torbiel jest nieoperacyjna i prędzej czy później go zabije.

Uświadomiła sobie, że to maleńkie dzieciątko, które właśnie urodziła, na które tak z utęsknieniem czekała, jest śmiertelnie chore. To był cios. Cierpienie nie do opisania. Nie potrafiła się z tym pogodzić, ale każde kolejne badania potwierdzały, że jest naprawdę źle. Jako mama, która miała dać mu wszystko, mogła tylko stać obok, trzymać jego maleńką rączkę i modlić się o cud. Ból… Bezsilność… Średnio raz na dwa miesiące musiała się z nim żegnać w szpitalu. Dlatego od razu po urodzeniu był chrzest. Żeby zdążyć przed śmiercią. Lekarze załamali ręce, przerwali leczenie. Nie ma szans - mówili. Wysłali chłopca do domu, gdzie był otoczony opieką hospicjum. Tak trwali cztery lata. A przecież nikt nie dawał szans nawet na kilka miesięcy. Mimo najbardziej troskliwej opieki, stan Przemka bardzo się pogorszał. Pojawiło się podejrzenie obrzęku mózgu. Kolejny raz przyszła po niego śmierć, a on jej uciekł. I to był dla matki kolejny powód, by jeszcze raz poruszyć niebo i ziemię, żeby znaleźć ratunek. Tak trafiła do Finlandii, gdzie dali im nadzieję!

- Lekarz stwierdził, że synka można leczyć, że to, co ma w głowie, wcale nie skazuje go na śmierć – mówi matka chłopca. - Dziwił się, dlaczego lekarze w kraju go skreślili. Torbiel można było wyciąć już wtedy, zaraz po urodzeniu, a wtedy moje dziecko byłoby zupełnie zdrowe...

Cena za życie Przemusia wyceniona została na ponad 40 tysięcy euro. Rodziców nie było stać na tę kwotę, a takiego kredytu nikt im nie da. Nadzieją byli darczyńcy, którzy obdarowali Przemka i operacja została skutecznie przeprowadzona. W Helsinkach wykonują tysiące takich operacji rocznie, które ratują życie chorych. W Polsce zostawiają na pewną śmierć…

Przemek już nie będzie musiał ścigać się ze śmiercią, a jego rodzice nie będziemy musieli się z nim wiecznie żegnać. W helsińskiej klinice, dzięki szlachetnym darczyńcom, chłopcu dano nowe życie.

- Aby dalej się rozwijał potrzebny jest specjalistyczny sprzęt medyczno-rehabilitacyjny – mówi Piotr Barszczewski, prezes zarządu Fundacji Zbieramy Razem, która chce chłopcu pomóc. – Rodzice znaleźli taki sprzęt firmy Trexo Robotics (Domowy robot rehabilitacyjny) który jest dostępny tylko w Kanadzie bądź USA. Jest to pierwszy sprzęt tego typu w Europie. Dzięki Trexo Robotics Przemek będzie miał odpowiednio wyćwiczone mięśnie nóżek poprzez nabycie świadomości dolnych kończyn, odpowiednie odruchy i odpowiednią postawę ciała, wszystko po to by mógł chodzić, co da mu dużą niezależność. Rodzice, wszystko, co mieli, przeznaczyli już na ratowanie synka, pomóżmy im zebrać pieniądze na sprzęt, od którego zależy jakość życia Przemka. Koszt tego sprzętu rehabilitacyjnego wynosi 140 000 zł.

Wszystko o tej zbiórce przeczytacie na stronie Fundacji Zbieramy Razem, Gdzie można bezpośrednio przekazać darowiznę na subkonto Przemka. Przekazaną darowiznę można odliczyć od dochodu przy rozliczeni podatku. Fundacja Zbieramy Razem jak w każdym przypadku nie pobiera prowizji od przekazanych środków.

Ci, którzy wolą tradycyjne przelewy, podajemy numery do wpłat: krajowych: ING BANK: 76 1050 1764 1000 0090 3087 9689, zagranicznych Swift: NGBPLPW PL 54 1050 1764 1000 0090 3087 9697 z dopiskiem: „Pomoc dla Przemka Sikory”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wejherowo.naszemiasto.pl Nasze Miasto