Radny gminy Wejherowo prezesem spółdzielni socjalnej. Mieszkańcy mają wątpliwości

Niektórzy mieszkańcy mają wątpliwości, czy radny może zasiadać w zarządzie spółdzielni socjalnej. Z taką sytuacją mamy do czynienia w gminie Wejherowo.

- Radni powinni być niezależni i obiektywni, nie jest to możliwe, gdy są finansowo uzależnieni od decyzji wójta, którego klub posiada większość głosów w radzie gminy. Pan Seroczyński jest członkiem tego klubu, a na dodatek przewodniczącym komisji finansowej. To ta komisja opiniuje dofinansowania dla spółdzielni, której pan Seroczyński jest prezesem. To nieetyczne i z pewnością nie wpływa dobrze na obiektywność pana radnego - prezesa spółdzielni - komentuje Artur Czaja, były radny z niezależnego komitetu KWW Orle, który zgłosił temat naszej redakcji.

Sytuacja dotyczy Powiatowo-Gminnej Spółdzielni Socjalnej „Kaszubia”, która powstała trzy lata temu. Do jej zadań - o których możemy przeczytać na oficjalnej stronie spółdzielni - należy m.in. utrzymywanie czystości i porządku na terenach poszczególnych sołectw w gminie Wejherowo oraz utrzymywanie dróg gminnych, ulic, mostów i placów oraz organizacji ruchu drogowego.

- My ze swojej strony, jako gmina, widzieliśmy potrzebę posiadania takiej jednostki, która zajmowałaby się zadaniami własnymi w zakresie gospodarki komunalnej. Przed powołaniem tej spółdzielni realizowane było to siłami zewnętrznymi, co w niektórych obszarach było mało sprawne i niekoniecznie tanie - mówi Henryk Skwarło, wójt gminy Wejherowo.

I nie byłoby w tym nic kontrowersyjnego, gdyby nie fakt, że prezes zarządu spółdzielni, radny i przewodniczący komisji budżetu i finansów, to ta sama osoba.

- W ocenie gminy pan prezes Seroczyński, nie prowadzi działalności gospodarczej w rozumieniu ustawy o swobodzie gospodarczym, a realizuje statutowe obowiązkowe zadania własne gminy - tłumaczy wójt. - Dlatego nie widzimy tutaj niezgodności z przepisami prawa, czy rozbieżności.

Z kolei innego zdania jest stowarzyszenie Sieć Obywatelska Watchdog Polska, której misją jest działanie na rzecz upowszechniania i realizacji idei dobrego rządzenia.

- Kluczowe będzie ustalenie, czy spółdzielnia socjalna, której prezesem jest radny, otrzymuje dotacje na finansowanie wykonywanie zadań publicznych, czy też gmina kontraktuje ze spółdzielnią jako z przedsiębiorcą. W pierwszym przypadku można rozważać naruszenie przepisu o zakazie podejmowania dodatkowych zajęć oraz otrzymywania darowizn mogących podważyć zaufanie wyborców do wykonywania mandatu - uważa Bartosz Wilk, wiceprezes stowarzyszenia.

Wilk również przypomina, że według prawa samorządowego zakazuje się radnemu prowadzenia działalności gospodarczej z wykorzystaniem mienia komunalnego gminy, w której jest radnym, lub - co istotne - „zarządzania taką działalnością”.

- Chodzi o wyeliminowanie ryzyka, że radny, z uwagi na sprawowanie mandatu, będzie w uprzywilejowanej pozycji - tłumaczy wiceprezes stowarzyszenia. - W przypadku organizacji pozarządowej trzeba przy tym pamiętać, że nie każde tzw. zarobkowanie (odpłatna działalność pożytku publicznego) będzie prowadzeniem działalności gospodarczej. Dojdzie do tego wówczas, gdy przychody będą wyższe od kosztów działalności, lub gdy wynagrodzenie osoby przy wykonywaniu działalności statutowej będzie przekraczało 3-krotność przeciętnego wynagrodzenia - wyjaśnia.

O komentarz poprosiliśmy również samego zainteresowanego. Jednak radny Krzysztof Seroczyński nie chciał się wypowiedzieć argumentując to tym, że żadne oficjalne pismo w tej sprawie do niego nie dotarło. Gmina Wejherowo przygotowała również wyjaśnienie dla wojewody.