Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Regina Osowicka, badaczka dziejów Wejherowa, w tym roku kończy 80 lat

Tomasz Smuga
Materialy prasowe
Z Reginą Osowicką, dziennikarką, pisarką i badaczką dziejów Wejherowa, która w tym roku kończy 80 lat rozmawia Tomasz Smuga.

Ma Pani ciekawe życie zawodowe jako dziennikarka, nauczycielka, pisarka, prelegentka, redaktor książek i działaczka społeczna. Proszę przypomnieć.

Pół wieku temu uczestniczyłam w procesie zbrodniarzy hitlerowskich w Düsseldorfie nad Renem (Niemcy). Zeznawał wejherowianin Józef Dawidson, były więzień Stutthofu. Świadków izolowano w hotelach. Byli w niebezpieczeństwie. Próbowano nawet do nich strzelać. Piszę o tym w mojej najnowszej książce "Wejherowski kalejdoskop".

Pani ulubiona forma dziennikarska?
Wywiady z interesującymi ludźmi. Byli wśród nich pisarze, naukowcy, dostojnicy państwowi i kościelni, sportowcy, artyści wśród nich światowej sławy śpiewak operowy Zenon Kosnowski, pochodzący z Wejherowa, i prof. Jan Miodek. Poprosiłam kiedyś znakomitego językoznawcy (jesteśmy z tej samej uczelni - Uniwersytet Wrocławski), aby zechciał wymienić znanych Polaków, którzy mówią piękną polszczyzną. Na "liście" profesora znaleźli się m.in. Jan Paweł II, dziennikarz sportowy Bohdan Tomaszewski, Lucjan Kydryński, Bogusław Kaczyński i prof. Stefan Treugutt, który z prostotą wygłaszał tzw. słowo wprowadzające przed spektaklami Teatru Telewizji.

Mówiono mi, że po śmierci prof. Treugutta w 1991 roku redaktor Jerzy Koenig z Teatru Telewizji zaproponował Pani to zadanie, jako dawnej radiowej recenzentce teatralnej.
Byłam zaszczycona, ale nie mogłam przyjąć tej propozycji ze względów rodzinnych.

Najbardziej traumatyczne przeżycie?
W latach 50. przebywałam w szpitalu w Kocborowie. Przygotowywałam reportaż radiowy. Wówczas po raz pierwszy dowiedziałam się, że w Lesie Szpęgawskim koło Starogardu hitlerowcy zamordowali 1680 psychicznie chorych pacjentów tego szpitala.

Kto Panią zaskoczył?
Violetta Villas, refleksem. Podczas koncertu w sali Prusińskiego zahaczyła falbanką o wystający z podłogi gwóźdź. Szarpnęła raz i drugi. Bez skutku. Wtedy na scenę wskoczył Mietek Baran, szef kultury, i wyswobodził artystkę. Pani Villas zwróciła się do widowni: - Myślałam, że "to ja" jestem gwoździem programu. Rozległy się brawa.

Była Pani również sprawozdawcą sądowym.
Wiele lat temu przed wejherowskim sądem stanął mężczyzna oskarżony o czyny lubieżne wobec młodych dziewcząt. Proces toczył się z wyłączeniem jawności, czyli przy zamkniętych drzwiach. Prezes sądu, sędzia Witold Tyński, zrobił dla mnie wyjątek. W czasie przerwy w rozprawie jedna z pokrzywdzonych zapytała: - Panią też molestował? - Nie. Ja jestem z gazety - odpowiedziałam. - Tak myślałam. Na mamuśki nie leci.

Uczyła Pani w więzieniu...
Tak, języka polskiego. Na spacerniaku zobaczył mnie mieszkaniec osiedla Harcerskiego, który odsiadywał wyrok i krzyknął: - Witam sąsiadkę. Pani też kibluje? Za co? - Za niewinność - odparłam. Kierownikiem szkoły "więziennej" był ceniony pedagog Konrad Sikora. Więźniowie często pomagali w porządkowaniu cmentarza martyrologii w Piaśnicy i brali udział w konkursach ze znajomości historii Kaszub (osadzeni pochodzili z różnych stron kraju).

Znana jest Pani znakomita pamięć.

Przydaje się podczas prelekcji. Wykładowca z nosem utkwionym w notatkach traci kontakt ze słuchaczami.

Pamiętne jest Pani wystąpienie w kościele św. Stanisława Kostki z okazji odsłonięcia pomnika na cmentarzu ewangelickim. Zanim Pani doszła do mikrofonu, wszyscy wierni wstali - z szacunku do Pani.
Miałam tremę. słuchało mnie dwóch biskupów: katolicki i ewangelicki oraz córka dawnego pastora tej świątyni, Ursula Syring.

Jakie własne dokonania Pani sobie najbardziej ceni?

Pół wieku pracy społecznej na rzecz Piaśnicy i bedekery. Jesteśmy jedynym miastem w Polsce do 50 tys. mieszkańców, które ma trzy wydania bedekera i leksykon. Jest to zasługa władz Wejherowa.

Dzięki Pani dociekliwości wiemy, kiedy papież Jan Paweł II był w Wejherowie (15 czerwca 1953 rok).

Ks. Karol Wojtyła był wówczas wikarym u św. Floriana w Krakowie. Przewodził wycieczce studentów po Kaszubach. Modlili się na schodach kalwaryjskiego kościoła trzech Krzyży. Kustosze Kalwarii, ojcowie franciszkanie, umieścili tam stosowną tablicę, wykonaną przez Józefa Grubę z Łebna.

Kiedy ukaże się Pani nowa książka?
Na wiosnę, pod redakcją Mirosława Odynieckiego. Sponsorem książki jest Towarzystwo Oświatowe w Gniewinie i przyjaciele.

Prawda to, że pisze Pani książkę "przez ocean"?
Tylko pomagam. Historyk sztuki Ewa Garcelon-Hart, mieszkanka stanu Vermont, interesuje się dziećmi syberyjskimi, które w latach 20. ubiegłego wieku były repolonizowane w Wejherowie. O oznaczonym dniu i godzinie pani Ewa dzwoni z Ameryki i zaczynamy pracę. Krok po kroku. Uczona była długoletnią asystentką Czesława Miłosza na Uniwersytecie Kalifornijskim. Obiecała mi przesłać osobiste wspomnienia o słynnym nobliście. Ewa jest Polką. Jej mama mieszka we Wrocławiu.

Dlaczego Pani mieszkanie nazywają "telefonem do przyjaciela", jak w znanej grze telewizyjnej?

Bo sporo młodych ludzi prosi o różne informacje. Ostatnio pytali, co to jest rating (ocena wiarygodności danego kraju) i FSB (Federalna Służba Bezpieczeństwa w Rosji).

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wejherowo.naszemiasto.pl Nasze Miasto