W styczniu podczas wyzwolenia Warszawy płakaliśmy na widok białych orłów na czołgach – wspomina Maria Bor, wałbrzyska artystka rzeźbiarka. Zakończenie wojny w stolicy było przełomowym momentem w życiu wówczas 12-letniej dziewczyny.
Maria Bor, z domu Myśliborska, wywodzi się z rodziny szlacheckiej, która wychowała wielu lekarzy, architektów i muzyków. Rodzinny herb Jelita, który dzielą z Zamoyskimi, został im nadany przez Władysława Łokietka. Majątek rodzinny Sadlerz był położony ok. 30 km od Warszawy, ale zawierucha wojenna uczyniła z niego zgliszcza. Maria była najstarsza z trojga dzieci, jej matka zmarła w połogu, a ojciec szybko ożenił się powtórnie.
Po wojnie, jak wielu innych Polaków, Myśliborscy ruszyli na Ziemie Odzyskane. Ich folwark, podobnie jak Warszawa, stał się stertą walących się gruzów.
– Wysadzili nas z pociągu w Wałbrzychu. W porównaniu z Wrocławiem to miasto nie było zniszczone i tętniło życiem – opowiada pani Maria. Po krótkim zakwaterowaniu zastępczym można było tu dostać poniemieckie mieszkanie, nie było przerw w dostawie prądu i wody, działały też zakłady pracy i szkoły. – Na tajnych kompletach uczyłam się historii, geografii i języków, ale dopiero w wałbrzyskim I Liceum mogłam korzystać z dobrze wyposażonych pracowni i być na
lekcjach profesorów z uczelni wschodniej Polski – mówi.
Młoda i wyjątkowo zdolna dziewczyna nie zagrzała długo miejsca w szkolnych ławach – w 3,5 roku skończyła gimnazjum oraz liceum! Zdarzało się, że jeden rok nauki zaliczała w dwa miesiące. Maria i jej młodsi bracia mieli zdolności matematyczne, dziewczyna dodatkowo kochała rzeźbienie, co dostrzeżono bardzo wcześnie. – W rodzinnym majątku mieliśmy niewielką cegielnię, z której brałam glinę i rzeźbiłam twarze moich kolegów. Tematem moich prac zawsze był człowiek i tak zostało do dziś – wspomina artystka. Nic zatem dziwnego, że 18-letnia Maria, mimo dobrych wyników z matematyki, nie wybrała, jak jej bracia, kierunku technicznego. Dziewczyna zaczęła naukę w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych we Wrocławiu, gdzie na 25 miejsc było 270 kandydatów. Jak dzieci
zaczęły studia, Myśliborscy przenieśli się do 3-pokojowego mieszkania na wrocławskich Krzykach.
– Był początek lat 50. i duża cześć Wrocławia nadal była zburzona. Przez dwa miesiące razem z innymi studentami odgruzowywałam budynek uczelni – opowiada artystka. Młodzież ceniła akademickie grono, a pani Maria wspomina zwłaszcza Antoniego Mehla i Stanisława Horno-Popławskiego, którego spotkała na gdańskiej Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Pięknych. Dwa ostatnie lata studiów pani Maria spędziła w Gdańsku, gdzie dodatkowo poznała tajniki architektury. Tam też wyszła za mąż i urodziła dwóch synów: Sławomira i Dariusza. Dariusz jest fizykiem i mieszka dziś w Wałbrzychu, zaś Sławomir Olszamowski został pianistą i kompozytorem i wyjechał na stałe do Niemiec.
Po krótkim pobycie na Wybrzeżu Maria z rodziną wróciła do Wałbrzycha i zamieszkała w Śródmieściu, a następnie w dzielnicy Piaskowa Góra. – Przez dziesięć lat pracowałam w szkolnictwie, ale nigdy nie przestałam rzeźbić – wyznaje artystka, która pomiędzy wystawami uczyła w szkołach średnich rysunku technicznego,
przedmiotów związanych z malarstwem i architekturą. 1967 rok był dla niej wielkim przełomem. – Odeszłam ze szkoły, rozwiodłam się i zaczęłam zajmować wyłącznie rzeźbiarstwem. Jestem odważna, przecież przeżyłam powstanie warszawskie – odpowiada Maria Bor zapytana o to, czy nie obawiała się tak wielkich zmian. Musiała zakasać rękawy i wziąć się do pracy, ale najwyraźniej taka mobilizacja dobrze posłużyła karierze plastyczki. Jak wspomina, 13 października dostała rozwód, a już 6 stycznia miała pierwsza ogólnopolska wystawę w Zachęcie. Koniec lat 60. to okres wzmożonej pracy i wielkich sukcesów wałbrzyszanki. Powstały rzeźby, płaskorzeźby, medale, statuetki i mnóstwo projektów. Stworzyła niewielkie dzieła, ale i monumentalne posągi. Pani Maria wyjeżdżała na plenery,a jej wystawy są zauważane przez krytyków sztuki w całej Europie. Powstawały wciąż nowe dzieła, które trafiły do Włoch, Francji, Rumunii, Jugosławii i Hiszpanii, a młoda artystka poznała najnowsze trendy we współczesnej plastyce.
– Włosi w 1969 roku zauważyli mój projekt rzeźby „Kwietne baby”, stojącej obecnie w wałbrzyskim parku. Od tamtej pory jeździłam po Europie, oglądałam współczesne dzieła i uczyłam się języków – opowiada artystka.
Tak, dzięki podróżom, powstała koncepcja Galerii Rzeźby Plenerowej w Wałbrzychu, a realizacja tego projektu zajęła artystce sześć lat. Wtedy powstała największa w Polsce miejska galeria pod chmurka – 60 rzeźb, wykonanych z różnych materiałów, stanęło na wałbrzyskich skwerach i w parkach. Dzieła stworzyło 40 plastyków, m.in. na plenerze w Książu i w Orońsku. Niestety, na początku lat 90., rzeźby pani Marii były traktowane jako relikt znienawidzonego systemu. Ich uniwersalne przesłanie przestało być ważne. – Mój pomnik Wojska Polskiego w Świebodzicach zniszczono na polecenie władz. Grożono mi również po tym, jak zrobiłam zdjęcia ekipie burzącej monument – artystka wspomina śmierć swoich „dzieci”. Równie mocno bolała nad dewastacja rzeźb kolegów – w Wałbrzychu przetrwało ich zaledwie 40. Maria Bor część uratowała i pieczołowicie odrestaurowała. Jej dzieła znajdziemy w galeriach całej Europy, a nazwisko figuruje we
wszystkich zagranicznych leksykonach i opracowaniach na temat współczesnej rzeźby i nie ma tygodnia, by nie otrzymała zaproszenia na wernisaż ze stolic
sztuki. Artystka, jako rzeczoznawca dzieł plastycznych, walczy też z tandetą i monumentami – koszmarkami, które szpecą przestrzeń miejska. Mimo wszystkich nagród, pani Maria nie wyróżnia się z tłumu, nie musi nikomu niczego udowadniać, jest znana i ceniona na całym świecie. Kocha muzykę, wiele czyta i projektuje, a dla zdrowia od lat pije tran.
– Patriotyzm to możliwość podarowania ukochanej ziemi czegoś wartościowego, czego dać nie może nikt inny – wyjaśnia artystka.
Obecnie działa pani Marii można podziwiać w wałbrzyskiej Galerii BWA Zamek Książ.
Zasady głosowania w wyborach europejskich 9 czerwca
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?