Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Uczeń wejherowskiej szkoły muzycznej wystąpił na deskach sceny Teatru Muzycznego w Gdyni [ZDJĘCIA]

ts
Zbigniew Trusewicz, uczeń Państwowej Szkoły Muzycznej w Wejherowie wystąpił na deskach sceny Teatru Muzycznego w Gdyni. W musicalu "Piotruś Pan" zagrał postać Misia.

Z 8-letnim Zbigniewem Trusewiczem, uczniem Państwowej Szkoły Muzycznej w Wejherowie rozmawia Oliwia Pallach z wejherowskiej PSM.

Oliwia Pallach:**Rozmawiamy, ponieważ grasz jedną z ról w musicalu "Piotruś Pan" w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Powiedz kim jest bohater, w którego się wcielasz?Zbigniew Trusewicz:** W teatrze jestem Misiem, czyli młodszym bratem Wendy. Razem z Wendy, Jankiem no i Piotrusiem, wyruszamy w podróż do Nibywalencji, na wyspę, na której mieszka Piotruś Pan i Zagubieni Chłopcy. Są tam też Indianie i piraci.

OP: Czy ta rola podoba Ci się? Dobrze się w niej odnajdujesz?
ZT: Tak, postać Misia do mnie pasuje. Ten chłopiec jest najmłodszy wśród pozostałych i ja również jestem najmłodszy z wszystkich aktorów. Poza tym bardzo polubiliśmy się z moim teatralnym rodzeństwem i nie mamy problemu z tym, żeby zagrać rodzeństwo na scenie. Pomagamy sobie jeśli jest taka potrzeba, wspieramy się.

OP: A jak układa Ci się współpraca z dorosłymi aktorami?
ZT:
Bardzo fajnie się z nimi pracuje. Wszyscy są bardzo wyrozumiali dla nas – dzieci. Pomagają nam, na próbach podpowiadają jeśli zapomni się roli.

OP: Czy, któryś z aktorów zaimponował Ci najbardziej?
ZT:
Hmm... Chyba najbardziej pan Rafał Ostrowski, który grał pana Darlinga- mojego tatę i jednocześnie Kapitana Haka. Bardzo dużo pracy wykonywał na scenie i super mu to wychodziło.

OP: Czy przygotowania do musicalu były trudne?
ZT:
Musiałem nauczyć się roli i piosenek. Bardzo dużo ćwiczyłem, w domu i w drodze do teatru. Trzeba było pracować nad dykcją i emisją głosu. Mieliśmy lekcje śpiewu i aktorstwa. Zabawy i przyjemności było dużo mniej, ale sam teatr i granie na scenie to jest dla mnie wielka przyjemność.

OP: Co było najtrudniejsze?
ZT:
Najtrudniejsza dla mnie była praca nad dykcją, ponieważ jakiś czas temu wypadły mi zęby mleczne z przodu, a stałe nie zdążyły jeszcze wyrosnąć i to było wyzwanie, żeby mówić wyraźnie. Ale udało się. Inną trudną sprawą były dojazdy na próby i bardzo późne powroty do domu. To sprawiało, że byłem bardzo zmęczony, dlatego na ostatni tydzień przed premierą, rodzice zdecydowali, żebyśmy przenieśli się do Gdyni. To bardzo dużo mi dało. Miałem o wiele więcej czasu na odpoczynek. Musiałem też odważyć się latać. Ale kiedy już spróbowałem i zobaczyłem, że to jest bezpieczne, przestałem się bać.

OP: Powiedz, jak czułeś się kiedy stanąłeś już na scenie? Byłeś zestresowany czy raczej z dystansem podchodziłeś do swojej roli?
ZT:
Trochę strachu czułem, ale jak już stanąłem na scenie, to poczułem się „luźny” i wszystko już poszło. Stres jest zawsze, nawet dorośli aktorzy go czują. Dajemy sobie zawsze kopniaka na szczęście i to nam pomaga się rozluźnić.

OP: Reżyserem spektaklu jest Janusz Józefowicz, a muzykę skomponował Janusz Stokłosa. Jakie wrażenie na Tobie wywarli obaj panowie?
ZT:
Reżyser czasami był surowy, ale musi taki być, inaczej nie mógłby być reżyserem (śmiech). Wszyscy muszą go słuchać, żeby spektakl wyglądał tak jak on chce. Ale w środku jest raczej bardzo miły (uśmiech). Pan Stokłosa pomagał nam w sprawach muzycznych. Mówił jak coś należy zaśpiewać, jak wyśpiewać harmonie i jak śpiewać z chórem. Z jednym i drugim panem pracowało mi się bardzo dobrze.

OP:Jak sobie radziłeś ze zorganizowaniem czasu? Przecież musiałeś pogodzić teatr ze szkołą podstawową i muzyczną.
ZT:
Oczywiście trzeba było nadrobić zaległości w szkole, nie chodziłem na zajęcia przez jakiś czas, ale dałem sobie z tym radę. Nauczyciele bardzo pomagali i rozumieli, że to tylko przez chwilę.

OP: Czy już wcześniej grałeś w teatrze?
ZT:
„Piotruś Pan” to mój pierwszy spektakl, chociaż rok temu przeszedłem casting do „Małego Księcia” w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Jednak wtedy miałem zbyt mało czasu, żeby się do tego przygotować, nie miałem doświadczenia więc zrezygnowałem. Potem dołączyłem do grupy pana Krzysztofa Balińskiego „Przetwórnia Pomysłów” w Teatrze Junior i tam zdobywałem pierwsze doświadczenia aktorskie.

OP: Chodzisz też do szkoły muzycznej. Na jakim instrumencie uczysz się grać? Skąd jego wybór?
ZT:
Uczę się grać na fortepianie w klasie pani Urszuli Zakrzewskiej, w szkole muzycznej w Wejherowie. Fortepian wybrałem dlatego, że już od dawna podglądałem mamę i dziadka grających na pianinie. To mi się bardzo podobało. Teraz, jak już się uczę podoba mi się jeszcze bardziej i dobrze mi idzie (śmiech).

OP: Masz jeszcze jakieś zainteresowania poza teatrem i muzyką?
ZT:
Interesują mnie przyroda i podróże, a także koleje.

OP: A kim zostaniesz, kiedy dorośniesz? Aktorem?
ZT:
Mam kilka pomysłów. Mogę zostać aktorem, muzykiem - jakimś sławnym kompozytorem (śmiech). Już teraz próbuję troszkę komponować. Ale mógłbym też być kolejarzem (śmiech).

OP: Mimo tego, że wiesz jak ciężką pracą jest praca aktora, to chciałbyś uprawiać taki zawód w przyszłości?
ZT:
Myślę, że tak. To fajne uczucie być na scenie. Jako dziecko chciałbym jeszcze zagrać w jakimś spektaklu, ale dopiero jak się zakończy praca w „Piotrusiu Panie”. Teraz to byłoby za dużo.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wejherowo.naszemiasto.pl Nasze Miasto