- Pułk był jednym z głównych trzonów systemu obronnego Lądowej Obrony Wybrzeża. Od 1 września 1939 roku walczył z niemieckimi oddziałami. Żołnierze walczyli bez wytchnienia i odpoczynku, dzień i noc, by 7 i 8 września zmierzyć się z głównym uderzeniem wroga i stoczyć zaciętą walkę pod Białą - takimi słowami przywitał wszystkich Henryk Skwarło, Wójt gminy Wejherowo.
W uroczystości wzięli udział m.in. uczestnicy i świadek tamtego wydarzenia, parlamentarzyści, przedstawiciele władz samorządowych, radni oraz sołtysi Gminy Wejherowo. Po uroczystym przywitaniu oraz oddaniu meldunku dla dowódcy, odśpiewano hymn państwowy i podniesiono flagę na maszt, przy akompaniamencie orkiestry. W programie znalazł się również występ artystyczny młodzieży, oddający cześć i hołd poległym w walce.
Gościem Honorowym był Porucznik Aleksander Pawelec. Urodził się 13 grudnia 1915 r. Wiosną 1939 roku zgłosił się do służby wojskowej i został skierowany do Oddziału Zwiadu I Morskiego Pułku Strzelców w Wejherowie. We wrześniu 1939r. brał udział czynny udział w obronie Redy i Rumi.
- Bestwialstwo Niemiec nie miało granic. Do czego to doszło, że jestem tutaj z wami, a przede mną leżą moi koledzy, moi towarzysze broni? Zostali zamordowani tylko dlatego, że byli żołnierzami naszego Morskiego Pułku Strzelców - opowiedział Porucznik.
- Nie wiem, czy państwo wiecie, ale pierwszy mord, jaki wykonano na ludności cywilnej w trakcie II wojny, miał miejsce u nas, na Kaszubach w Przetoczynie. 7 września byłem na patrolu w lesie. Tuż przed południem doszliśmy za opłotki pełne malin, agrestów i porzeczek. Nagle usłyszeliśmy warkot samochodów, to były trzy pancerne samochody niemieckie. Na górze mieli wieżyczki z karabinem maszynowym. Wyskoczyło z niej kilkanaście oficerów w mundurach i jeden cywil, też Niemiec. My zza krzaków oglądaliśmy jedynie, co się dzieje, pełni strachu co z nami będzie.
Na szczęście nas nie dostrzeżono. Cywil z oficerami weszli do pobliskiego domu. Wyprowadzili trzech młodych mężczyzn. Usłyszeliśmy krótkie krzyki i nagle jeden z tych oficerów wyjął bron i trzema strzałami położył tych mężczyzn trupem na środku szosy. Wsiedli do samochodu i odjechali. Wyskoczyliśmy na drogę. To był pierwszy raz, kiedy na własne oczy zobaczyłem to bestwialstwo wojsk sąsiedzkich. To był 7 września, dzień, w którym nie żołnierz stracił życie w walce, a cywil poległ z ręki niemieckiej - wspominał ze wzruszeniem kapitan Aleksander Pawelec.
Uroczystość zakończyła się mszą świętą, w której mogli uczestniczyć wszyscy zebrani.
[Tekst: Julia Chomicz]
Zobacz także:
Obchody 79. rocznicy wybuchu II Wojny Światowej w parku im. Kościuszki, Gniezno
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?