Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wyrok w sprawie Amber Gold 16.10.2019. Wysokie kary dla małżeństwa Marcina i Katarzyny P.

Redakcja
Wyrok w sprawie afery Amber Gold. Sąd w Gdańsku skazał Marcina P. na 15 lat więzienia. Wobec Katarzyny P. sąd zdecydował się na karę 12 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności. Do tego oboje oskarżeni mają zapłacić grzywny: Katarzyna - 135 tys. zł, a Marcin – 159 tys. zł.

Sąd zakazał też skazanym na 10 lat prowadzenia działalności gospodarczej oraz nakazał im naprawę szkody, czyli zwrot liczonych w kwotach od kilku do nawet 300 tysięcy złotych pieniędzy zainwestowanych w Amber Gold stosunku do tysięcy klientów parabanku.

Dopytywani przez „Dziennik Bałtycki” śledczy, choć przyznawali, że sąd w znacznym stopniu podzielił ich argumentację, nie chcieli nazwać sytuacji „sukcesem” wymiaru sprawiedliwości.

- Sukces to jest pojęcie, które kojarzy się ze zwycięstwem w rywalizacji sportowej. To postępowanie przygotowawcze było prowadzone przez zespół doświadczonych prokuratorów od początku, którzy robili wszystko by zgromadzić materiał dowodowy, który stanowiłby podstawę do przekonania każdego sądu, co do słuszności tez aktu oskarżenia. Jest to – w ocenie prokuratury – jedyne rozstrzygnięcie jakie mogło w tym postępowaniu zapaść - tłumaczył prokurator Tomasz Janicki z Prokuratury Okręgowej w Łodzi, który przyznał, że dla niego zaskoczeniem jest fakt, że oskarżeni nie chcieli być doprowadzeni z aresztu na ogłoszenie wyroku, choć zastrzegł, że oboje mają takie prawo.
Z ewentualną decyzją w sprawie apelacji oskarżenie zamierza poczekać na pisemne uzasadnienie orzeczenia I instancji.

Jak tłumaczyła w ustnym uzasadnieniu sędzia Lidia Jedynak, Marcin P. próbował w śledztwie dowodzić, że prokuratura nie zna się na prowadzeniu biznesu w branży obrotu kruszcami. Miał też twierdzić, że faktycznie spółka miała wręcz nadwyżkę metali szlachetnych (nie tylko by wypłacić należność klientom). Twierdził też, że upadek jego biznesu spowodowała „nagonka medialna”.

Jak usłyszeliśmy, Katarzyna przekonywała zaś w toku postępowania, że „jej wiedza i świadomość była niewielka” bowiem nie miała wglądu w system działania Amber Gold i przedsiębiorstwem faktycznie kierował jej mąż.

- Sąd nie dał wiary tym twierdzeniom – zaznaczyła s. Lidia Jedynak, która relacjonowała, że w lipcu 2009 r. wcześniejsza spółkę małżeństwa przekształcona została w Amber Gold i choć jej kapitał zakładowy „na papierze” został ustalony na 1 mln zł to faktycznie kwota ta nigdy nie została wpłacona. Firma oferowała lokaty w złoto, srebro i platynę oraz kredyty hipoteczne. Stawki oprocentowania znacząco przewyższały te oferowane na rynku, a na każdym kroku podkreślano „bezpieczeństwo” lokat.

Sędzia zwróciła uwagę, że w jej ocenie oskarżeni działali „wspólnie i w porozumieniu”, a z przestępstwa uczynili sobie stałe źródło dochodu. Jak zwróciła uwagę, w samej siedzibie Amber Gold zabezpieczono kruszce warte niewiele ponad 9 milionów złotych, podczas gdy - według umów z klientami - metale szlachetne przechowywane przez spółkę powinny mieć wartość ok. 588 mln zł. Wyraźnie określiła też, że AG działało na zasadzie piramidy finansowej bo to wpłaty nowych klientów pozwalały finansować wypłaty dla tych wcześniejszych.

Wyrok w sprawie Amber Gold 16.10.2019

To jeden z najgłośniejszych i najbardziej spektakularnych procesów sądowych ostatnich lat. Nazywana „piramidą finansową” - co kwestionuje obrona – gdańska spółka upadła w 2012 roku. Prokuratura twierdzi, że Marcin i Katarzyna P., para niespełna 30-letnich wówczas, twórców firmy oferującej intratne inwestycje w kruszce szlachetne, sprzeniewierzyła 850 milionów złotych kilkunastu tysięcy swoich klientów. Oskarżenie domaga się 25 lat więzienia dla obojga.

Optyki śledczych nie podzielają obrońcy.

- Ktoś kiedyś powiedział: kiedy na salę rozpraw jednymi drzwiami wchodzi polityka, to drugimi wychodzi sprawiedliwość – przekonywała mecenas Anna Żurawska, która o swojej klientce - Katarzynie P. mówiła, że w Amber Gold podejmowała ona decyzje nie ekonomiczne, a głównie dotyczące… estetyki.

Jeszcze inaczej sprawę przedstawia adwokat Marcina P., Michał Komorowski, który przed sądem tlumaczył, że 7 lat temu, w momencie, gdy służby zdecydowały się wkroczyć do spółki – wbrew twierdzeniom oskarżenia - suma jej zobowiązań finansowych wynosiła nie 850 mln zł, a ok. 300 mln zł. Tymczasem według obrońcy, sama sprzedaż lotniczej spółki OLT Express należącej do parabanku mogła pozwolić zgromadzić 100 mln euro.

- Oskarżony miał możliwość wywiązania się ze wszystkich zobowiązań finansowych – przekonywał mec. Komorowski w mowach końcowych.

Odczytywanie wyroku rozpoczęło się 20 maja i na kilku posiedzeniach w tygodniu trwało niemal od 5 miesięcy. Jak dotąd, sędzia Lidia Jedynak powiedziała, że uznaje Marcina i Katarzynę P. za winnych. Jednak przyjęła inną kwalifikację karną czynów niż prokuratura, a to oznaczało konieczność mozolnego odczytania nowego opisu przestępstw, które zawarte jest aż w 60 tomach akt (czyli może liczyć niemal 12 tysięcy stron).

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że wyrok Sądu Okręgowego w Gdańsku nie jest prawomocny, a ze względu na rozbieżność stanowisk stron procesowych, apelacja przynajmniej jednej z nich, czyli w przyszłości ocena przez sąd drugiej instancji, jest niemal pewna. Oskarżeni od siedmiu lat przebywają w aresztach tymczasowych, choć zgodnie z prawem, do ogłoszenia prawomocnego wyroku, pozostają niewinni. To z kolei nasuwa pytanie: czy przed uprawomocnieniem się orzeczenia (nawet zakładając, że skończy się na wieloletnim więzieniu) Marcina i Katarzyny P. nie trzeba będzie zwolnić do domu?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wyrok w sprawie Amber Gold 16.10.2019. Wysokie kary dla małżeństwa Marcina i Katarzyny P. - Pomorskie Nasze Miasto

Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto