Trwający od 1 kwietnia Narodowy Spis Powszechny Ludności i Mieszkań na razie cieszy się umiarkowanym zainteresowaniem, bo swoje dane podał niewielki odsetek mieszkańców Polski. Wśród nich Kaszubi - lub ci, którzy chcą za nich uchodzić. Póki co spis się rozpędza, a na początku miesiąca prezydent podpisał ustawę wydłużającą go do końca września.
Dotychczas uruchomiono tylko samospisu internetowy, z którego w gminach na Kaszubach skorzystał nieco większy odsetek mieszkańców niż średnia ogólnopolska. Po długim majowym weekendzie do pracy rusza rachmistrzowie spisowi.
- Mieszkańcy po usłyszeniu pytań mogą mieć wrażenie, że państwo jest, mówiąc wprost, wścibskie i zagląda do ich domów. Dlatego też nie można dziwić się przejawom obywatelskiej wstrzemięźliwości, gdyż poziom szczegółowości spisu może budzić pewne obawy - zauważa Łukasz Grzędzicki, wiceprezes ZKP. - Do tego, w kontekście ostatniego nieszczęsnego wycieku przy szczepieniach wrażliwych danych służb mundurowych, dochodzi też kwestia bezpieczeństwa przekazywanych przez nas GUS-owi informacji, bo przecież podać musimy w spisie dużo ważniejsze dane niż sam PESEL... Władze, które odpowiadają za przeprowadzenie tego przedsięwzięcia, tymczasem zapewniają, że spis jest bezpieczny.
Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie, mając świadomość, że ustawa nakłada na każdego mieszkańca obowiązek udziału w spisie, zachęca, by deklarować swoją kaszubskość. M.in. dlatego, by w rezultacie otrzymać jak najbardziej zbliżony do rzeczywistości aktualny obraz sytuacji regionu. Spis jest jedynym sposobem na ustalenie na potrzeby władz publicznych liczby osób czujących się Kaszubami i mówiących po kaszubsku. Takich oficjalnych danych nie mogą dostarczyć badania socjologiczne.
- Spis ma przedstawić obraz współczesnej Polski. Ważne, aby szczególnie na Pomorzu na tym obrazie zaistniały te barwy kaszubskie, a będą one zauważalne i będzie dla nich miejsce w tym pejzażu tylko wtedy gdy ci, którzy czują się też Kaszubami i znają kaszubski poprzez swoje deklaracje upomną się o to w spisie powszechnym - argumentuje Grzędzicki.
Dane ze Spisu mogą np. pokazać profil współczesnych Kaszubów: gdzie i jak mieszkają lub migrują, jakimi językami się posługują, jakie jest źródło ich utrzymania, jak są wykształceni, ilu z nich ma do 18 lat, a kto już przekroczył 65+, czy ogrzewają domy itp.
Dzięki tak szczegółowej wiedzy łatwiej będzie rządowi czy samorządom adresować działania odwołujące się do potrzeb regionów, a w tym zagadnień dotyczących kultury i zachowania języka kaszubskiego.
- Jesteśmy pełnoprawnymi obywatelami tego państwa i z tego powodu odpowiada ono też za zachowanie dziedzictwa naszej społeczności. Jeśli ma wspierać rozwój dorobku Kaszubów, to powinno wiedzieć, w jakich konkretnie gminach ludzie czujący przynależność do tej wspólnoty współcześnie żyją - tłumaczy były szef ZKP.- Z twardymi danymi trudno będzie dyskutować, czy np. je marginalizować.
Jestem Kaszubem - tak czuję. I chyba mówię...
Kaszubskie organizacje różnią się co do szczegółów wypełniania spisowego formularza. Np. Kaszëbskô Jednota czy Stowarzyszenie Ziemia Pucka mówią wprost o deklarowaniu tylko "narodowość kaszubska, język kaszubski". ZKP z kolei nie każe aż tak radykalizować i przedstawia inne stanowisko.
- Przede wszystkim każdy niech wpisze prawdę wedle swoich odczuć. Wyraźnie informujemy, że warto skorzystać z funkcji, jaką daje kwestionariusz spisowy, który umożliwia swobodne deklarowanie narodowości polskiej i równolegle przynależności do kaszubskiej wspólnoty etnicznej. Polskość i kaszubskość przecież wzajemnie się wzmacniają i uzupełniają. Taka jest prawda o Kaszubach, że wiele osób czuje się u nas jednocześnie Polakami i Kaszubami. To naturalne i niech tę prawdę spis powszechny pokaże. - opisuje procedurę Łukasz Grzędzicki i posiłkuje się analogią do covidowych czasów.
Te dwie identyfikacje u nas są jak dwa płuca człowieka, jedno polskie, drugie kaszubskie. Możemy oddychać pełnymi płucami, oba chcemy mieć sprawne i zdrowe, bo dzięki temu łatwiej będzie mam biec w przyszłości i z oboma łatwiej przetrwać trudne chwile.
Kto na Pomorzu powinien wpisać kaszubską narodowość, czy korzystanie z języka kaszubskiego? Trzeba mieć dziadków Kaszubów - lub chociaż jednego? Mówić płynnie? A co z pisaniem? Łukasz Grzędzicki zwraca uwagę na to jak w formularzu GUS zostały sformułowane pytania.
- GUS pyta nas o "poczucie", więc spisując się, sami sobie powinniśmy odpowiedzieć, czy zaliczamy siebie do Kaszubów. To jest kwestia subiektywna każdego mieszkańca Kaszub - mówi wiceprezes ZKP. - Zamieszkujemy obszar dwujęzyczny, z jedynym uznanym w Polsce językiem regionalnym. Nikt przecież nie wymaga posiadania certyfikatów ze znajomości tak języka polskiego jak i kaszubskiego. Swobodnie można wpisać, że w domu mówi się w obu tych językach. Przynajmniej to nasze „jo” z „tak” zgodnie się komunikuje.
ZKP mocno promuje to, by jak najwięcej Kaszubów znalazło się w spisie. I nie widzi sprzeczności, by podawać jednocześnie polską narodowość.
- GUS zadeklarował, podobnie jak było to w poprzednim spisie, że w takich przypadkach jak nasz: narodowość polska, przynależność etniczna kaszubska, będzie klasyfikował spisanych do Kaszubów - przypomina Łukasz Grzędzicki. - To stąd ten olbrzymi skok w Spisie z 2011 roku, gdy według danych okazało się, że jest nas ponad 230 tysięcy, podczas gdy w 2002 było tylko 5100.
W kwietniu do oddziałów Zrzeszenia trafiły przygotowane przez Zarząd Główny materiały informacyjne zachęcające do deklarowania swojej kaszubskości.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?