Łężyce wzywają Al-Kaidę

- Jeżeli wszelkie formy prawne zmierzające do zamknięcia tego zakładu nie zdają egzaminu, nic innego nam nie pozostaje - mówi Mirosław Sikorski, autor odpowiedzi popierającej "atak na Ekodolinę". - W miniony weekend, podczas bezwietrznej pogody i upału, nie dało się wytrzymać, tak silny był fetor. Tutaj naprawdę nie da się żyć, a wszelkie urzędy nas ignorują. Proszę mi wierzyć, gdybym nie miał rodziny, sam wysadziłbym ten zakład w powietrze. Nasze zdesperowanie jest ogromne. Szykujemy w tym i przyszłym tygodniu spotkania z władzami, przygotowujemy pozew zbiorowy przeciwko zakładowi i masę protestów w całym Trójmieście na niespotykaną dotąd skalę.

Tymczasem urzędnicy treścią e-maila są oburzeni.
- Tym razem przesadzili - komentuje krótko dr Krzysztof Zabiegliński, doradca wójta gm. Wejherowo. - Ekodolina nie będzie zamknięta, bo śmieci z części Trójmiasta i innych gmin trzeba gdzieś wywozić. Nie dalej jak trzy tygodnie temu byliśmy tam na kontroli i nie było żadnych nieprawidłowości. Ale tak już jest, jak ktoś kupuje ziemię pod budowę domu niemalże za bezcen, a potem oczekuje wygód rodem z Capri.

Wczoraj (12 września) szefowa Ekodoliny była dla nas niedostępna. W jej imieniu wypowiedziała się Agnieszka Klebba:
- Nie dotarły do mnie informacje o uciążliwościach fetorowych w zeszły weekend. Dodam także, że zatrudniliśmy niedawno inspektora ds. ochrony środowiska, który będzie monitorował wszelkie zgłoszenia mieszkańców.

Protesty przeciwko Ekodolinie nabrały na sile w ostatnim czasie, gdy rozpoczęła się budowa drugiej kwatery składowej na wysypisku. Mieszkańcy twierdzą, że po jej otwarciu będzie jeszcze bardziej śmierdziało. Ekodolina zapewnia jednak, że po rozpoczęciu działalności nowej i nowocześniejszej kwatery stara zostanie zamknięta, a uciążliwości się zmniejszą.