Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rybakowski: "Myślę, że to od zawsze była moja pasja, jednak w pewien sposób ukryta"

Alicja Choinka
Alicja Choinka
Wojciech Rybakowski – nauczyciel, instruktor teatralny działający w Wejherowskim Centrum Kultury, prezes stowarzyszenia Misternicy Kaszubscy, twórca Misterium odbywającego się na Kalwarii Wejherowskiej, a także reżyser wielu spektakli i widowisk. Swoją artystyczną działalność prowadzi od niespełna 25 lat.

Niedawno na deskach Filharmonii Kaszubskiej wystawiony został Pana autorski spektakl pt. „Wojtek i Przyjaciele”. Skąd pomysł na takie widowisko, które, jak można było zobaczyć, skupiło zarówno artystów indywidualnych jak i zespoły?

Miałem przyjemność i zaszczyt współpracować z wieloma osobami i wyreżyserować liczne spektakle, które miały wcześniej opracowaną formę. Mówimy oczywiście o klasyce teatru: „Ożenek” Gogola, „Śluby panieńskie”, „Małe zbrodnie małżeńskie”, „Ławeczka”, „Skąpiec”, „Opowieść wigilijna” - można by wymienić bardzo wiele spektakli. Jest w nich gotowy scenariusz, który trzeba w jakiś sposób ubrać. Mam też na swoim koncie wiele wydarzeń, w tym „Wejherowo muzyka i śpiew”, „Kaszubska wieczornica”, do których zaprosiłem wielu wykonawców. W takim przypadku reżyser ma za zadanie wydobyć to co najciekawsze i najpiękniejsze z propozycji, które przedstawiają poszczególne zespoły czy soliści, tak, żeby było to dla widza ciekawe. Wydaje mi się, że każdorazowo podołałem temu zadaniu.

Od wielu lat miałem marzenie, aby zrealizować spektakl „Wojtek i Przyjaciele” i zaprosić do udziału w nim tych, z którymi spotkałem się na scenie. Wydaje mi się, że udało się złożyć różnorodność wykonawców, form, tematyki i stylów w spójną całość. Było momentami bardzo śmiesznie, zabawnie, a za chwilkę nostalgicznie, kiedy na przykład w pięknym teledysku towarzyszącym muzyce i wykonaniu Weroniki Korthals, wspomnieliśmy panią Bognę Zubrzycką.

Jak Państwo, jako artyści, czuli się przedstawiając to widowisko i z jakim odzewem ze strony publiczności się spotkało?

Mam takie odczucie, myślę, że jestem w tym wyrazicielem wrażeń wielu, zarówno artystów jak i widzów, że czuć było taką rodzinną atmosferę, a wydźwięk tytułu „Wojtek i Przyjaciele” nie był pustym frazesem. Ci, którzy występowali na scenie, znali się wcześniej, nastrój był bardzo ciepły i sympatyczny. Patrząc na reakcję publiczności, mogę śmiało powiedzieć, iż nawiązała się nić porozumienia między wykonawcami a widzami, którzy podążali za scenariuszem, i tam, gdzie było śmiesznie, włączali się oklaskami, śpiewem, a gdzie nostalgicznie, przyjmowali go w dużym skupieniu. Wytworzyła się więź na scenie, a także między nią a widownią – to chyba zapamiętam z tego spektaklu najbardziej.

Podsumowując całokształt działalnośći – jakie spektakle czy widowiska są w Pana odczuciu najbardziej znaczące lub z których jest Pan najbardziej dumny?

Zajmuję się głównie współpracą z grupami amatorskimi, choć mam na swoim koncie kilka spektakli tworzonych z zawodowcami. Na pewno w sposób szczególny darzę uczuciami ten, który zrobiłem na zamówienie Rodziny Katyńskiej z Gdyni, czyli „Kartki z Katynia”. Gramy go od ponad 10 lat i ciągle wzbudza bardzo duże emocje. Jest dla mnie szczególny. Kiedyś uczestniczyłem w sadzeniu Dębu Katyńskiego i okazało się, że dziewczynka, którą uczyłem w szkole, jest prawnuczką ofiary Katynia. Uruchomiło to w głowie taką lawinę, że nie zdążyłem jeszcze dojechać do domu, a już skontaktowałem się z Czarkiem Paciorkiem i zaczęliśmy planować. Potem nawiązaliśmy współpracę z Tomaszem Pohlem, który napisał teksty piosenek itd. Żeby było ciekawiej, ja działałem wówczas w Wejherowie-Kochanowie, Cezary w Gdańsku, Tomasz Pohl – w Zduńskiej Woli. Praca nad spektaklem była fascynująca, pochłaniała nas. Były to godziny rozmów telefonicznych o tym, w którym kierunku idziemy, jaki nastrój nadać piosence itp. W sztuce jest osiem utworów. Bardzo wspominam ten czas. Energia, która wówczas się wytworzyła, działa chyba do dziś. Dodam, że IPN wydał ostatnio płytę z pieśniami z tego spektaklu.

Lubię i ciepło wspominam takie wydarzenia, gdzie łączy się wiele podmiotów, w tym teatr z chórem, orkiestrą, solistami, recytacją. Przez wiele lat, cyklicznie przygotowywaliśmy na przykład wydarzenia związane z Janem Pawłem II. Po śmierci papieża, dokładnie w pierwszą rocznicę, szczególną formę miało wydarzenie z 2006 roku. Temu spektaklowi towarzyszyły bardzo silne emocje.

Jest coś, co chciałbym, aby trwało, póki jestem i kiedy już mnie nie będzie. Mówię o wejherowskim Misterium, którego 20-lecie będziemy obchodzić w tym roku. Tam zetknęły się moje drogi artystyczne z Czarkiem Paciorkiem oraz Tomaszem Pohlem. W tym trio zrobiliśmy sześć lub siedem spektakli. Jest to bardzo twórcze i trwa niezmiennie od 20 lat. Wejherowo przyjęło Misterium za swoje i dobrze byłoby, żeby dbało nie, nawet kiedy nie będzie już tych, którzy przygotowywali je po raz pierwszy. Co roku uczestniczą w wydarzeniu wieloletni wykonawcy, ale także przychodzą nowi. Jest to ważna dla mnie idea, która chciałbym, aby przetrwała.

Jak znajduje Pan inspiracje do tworzenia kolejnych spektakli?

Inspiracje są wszędzie. Oczywiście, kiedy prowadzę zajęcia z grupą teatralną przy Wejherowskim Centrum Kultury, trzeba sięgać po gotowe teksty i jest to praca systematyczna. Czy jest natchnienie, czy go nie ma, trzeba pchać ten wózek do przodu. W taki sposób powstało wiele spektakli, w tym „Gość oczekiwany” albo właśnie wspomniane „Małe zbrodnie małżeńskie”, „Ławeczka” czy „Ożenek”, kilka sztuk Jerzego Szaniawskiego i inne.

Niektóre spektakle chodzą za mną latami. Tak było na przykład z „Pusta noc gdy odchodzisz duszo”, która miała być sztuką teatralną, a przyjęła formę dzieła na chór, solistów i orkiestrę kameralną. Muzykę skomponował i zaaranżował Cezary Paciorek, a słowa pieśni napisał Jerzy Stachurski. Było to widowisko przygotowane z dużym rozmachem. Graliśmy je do tej pory trzykrotnie, ponieważ kosztuje to dużo energii i pieniędzy. Mówimy o tym w kategorii największych dzieł.

Wracając do inspiracji, gdy ktoś pyta się mnie o to, czemu robię Misterium, odpowiadam, że ze swojego domu widziałem Wzgórza Kalwaryjskie. Kiedy był odpust i dzwonił dzwon, był to znak, że należy się pospieszyć.

Inspiracje praktycznie „leżą na ulicy”. Finał spektaklu „Wojtek i Przyjaciele”, w którym na scenę wjeżdża kabriolet i śpiewamy piosenkę „W drodze do Fontainebleau”, to coś, co miałem w myślach od 26 lat. Byliśmy z chórem na objazdówce we Francji, Niemczech, Włoszech. Kiedy mijaliśmy tablicę „Fontainebleau”, pod oknami autokaru śmignął nam kabriolet z przypiętą do bagażnika walizeczką, w samochodzie siedział pan w pilotce i pani z rozwianą chustą na głowie. Przez cały ten czas chodził mi po głowie pomysł wykorzystania tego na scenie. Ostatecznie się udało.

Inspiracji jest dużo. W „Pustej nocy” był to smutek, że ginie tradycja i chcemy coś ocalić od zapomnienia. Inspirujące mogą być też osoby, które spotykamy. Uwielbiam obserwować ludzi. Czasem rozmowa z kimś, kto w jakiś sposób przykuwa moją uwagę gestem, spojrzeniem, aurą tajemniczości, to otwiera się w głowie furteczka i wokół tego się tworzy. W taki sposób powstało kilka spektakli, do których napisałem scenariusz.

W momencie gdy postanowił Pan stworzyć pierwszą sztukę, wiedział Pan już, że ta droga będzie kontynuowana, czy może miało się to wydarzyć jeden raz, a wyszło inaczej?

Myślę, że to od zawsze była moja pasja, jednak w pewien sposób ukryta. Mówi się, że ktoś ma predyspozycje artystyczne albo nie. Spytałem żony, czy skoro nauczyciele w szkole mówili mi „Z Tobą, Rybakowski, to do cyrku”, to znaczy, że byłem artystą, czy też nie? Miałem chęć przykuwania uwagi, ale też różne ograniczenia. Z jednej strony ta chęć pchała do przodu, a z drugiej miało się wrażenie, że są inni, lepsi, itd. W dzieciństwie, pomimo że moja pasja objawiała się bardzo silnie, nie była realizowana. Gdy 1998 roku zacząłem uczyć w szkole, od razu zawiązałem małą grupę teatralną, z którą przygotowaliśmy kilkuminutową inscenizację. Było to w okresie między lutym i majem, a we wrześniu, po tym krótkim doświadczeniu, zabierając aktorów ze szkoły, przyszedłem do Wejherowskiego Centrum Kultury i zaproponowałem, że chciałbym prowadzić koło teatralne. Tak to się zaczęło. Najpierw powstało dziecięce, potem młodzieżowe. Później utworzyła się grupa dorosłych.

Gdzieś w duszy, sercu, cały czas coś grało, natomiast w przeszłości nie miałem okazji, aby to ziścić. Gdy się nadarzyła, złapałem ją i nie puszczam do dzisiaj.

Jakie są Pana marzenia i artystyczne cele na najbliższą przyszłość?

Przede wszystkim mam nadzieję, że od marca uda mi się wrócić do systematycznej pracy w teatrze. Na horyzoncie jest sztuka, którą chciałbym zrealizować z Teatrem OKO. Nie chcę na razie zdradzać szczegółów.

W tej chwili trwają bardzo wstępne prace, trzymam kciuki, aby się to udało, nad sztuką związaną z 20-leciem Misterium, która ma się wydarzyć na Kalwarii Wejherowskiej. Planowo ma być to bardzo rozbudowane widowisko, którego kanwą jest pielgrzymka Remusa do Wejherowa. Chcemy stworzyć coś bardzo dynamicznego, raczej dla młodego odbiorcy. Na pewno pojawią się tam artyści, którzy mają go przyciągnąć.

Równocześnie, wraz ze Stowarzyszeniem KACK, planujemy sztukę, której nadałem roboczy tytuł „Cztery pory roku na Kaszubach”. Chcemy ukazać kapliczki rozsiane po regionie. Tymi czterema porami roku, nie zamierzamy, tak jak u Vivaldiego, opiewać przyrody, ale ducha Kaszub związanego z religijnością i tradycją która nakazuje ludziom w różnych sytuacjach życiowych stawiać kapliczki dziękczynne, błagalne, ku czci. Emocje związane z różnymi powodami ich powstawania, chcemy podzielić na cztery części.

Jest także coś, co miało być zrobione dwa lata temu, a wypadło nam przez pandemię – rzecz o męczennikach gdańskich, choć może ograniczymy się do wejherowskich, z czasów II wojny światowej. Muzykę napisała Anna Rocławska-Musiałczyk, a Tomasz Pohl – słowa. Będzie to dzieło muzyczne, w które chcemy zaangażować inne formy, zadziałać kolorami, światłem. Mam nadzieję, że to także dojdzie do skutku, choć być może to zbyt ambitne. Pomysłów jest dużo, a niektóre już są w realizacji.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wejherowo.naszemiasto.pl Nasze Miasto