Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Trzeba uszanować wolę wyborców". Felieton Jerzego Budnika

Redakcja
archiwum PolskaPress
Jerzy Budnik, polski polityk i działacz samorządowy, od 1990 do 1998 prezydent Wejherowa, poseł na Sejm III, IV, V, VI i VII kadencji. Na naszym portalu publikujemy felietony byłego posła ziemi wejherowskiej.

Ten felieton nie będzie o wielkiej polityce. Na nią jeszcze przyjdzie czas, tym bardziej, że oddziałuje ona na nasze życie i uciec od niej się nie da. W tym felietonie zajmę się tym, co dzieje się na naszym lokalnym, wejherowskim podwórku. A dzieje się bardzo dużo i warto to skomentować.

Otóż jeden z wejherowskich radnych, wybrany w ostatnich wyborach do Rady Miasta z listy PiS, podjął zaskakującą decyzję o wystąpieniu z partii i opuszczeniu swojego dotychczasowego Klubu, czym doprowadził do jego rozwiązania, jako że Klub w RM nie może liczyć mniej niż 3 radnych, a PiS ma w tej chwili tylko dwóch. Może sprawa nie nabrałaby takiego rozgłosu, gdyby nie to, że ten radny równolegle kandydował (bez powodzenia) na urząd prezydenta miasta, dzięki czemu stał się osobą rozpoznawalną w całym mieście.

Nie on pierwszy podjął taką decyzję. Takie przypadki miały już miejsce w przeszłości, nie tylko w Radzie Miasta, ale także (z o wiele poważniejszymi konsekwencjami) w Radzie Powiatu Wejherowskiego, a w międzyczasie doszły nowe, więc wejherowianie już się do nich przyzwyczaili. Ale czy je akceptują? Tego nie byłbym taki pewny. Co prawda nie dysponuję żadnymi sondażami i badaniami socjologicznymi, ale z moich rozmów i obserwacji wynika, że przeważają opinie krytyczne. To zależy oczywiście od tego, kogo pyta się o zdanie. Bo typowe jest takie rozumowanie - gdy ktoś nas opuszcza, to nie zostawia się na nim przysłowiowej „suchej nitki”, ale gdy odchodzi od konkurenta, to robi się z niego bohatera. A jak jeszcze przejdzie do nas, to wychwala pod niebiosa. Klasyczna moralność Kalego.

Jestem przeciwnikiem generalizowania. Każdy przypadek zmiany barw partyjnych lub klubowych trzeba rozpatrywać oddzielnie, bo każdy jest inny. Powody takiej decyzji mogą być różne. Z mojej wiedzy wynika, że najczęstszymi są: zmiana dotychczasowych poglądów politycznych, do czego każdy ma prawo, niewywiązywanie się z przedwyborczych obietnic, naciski i szantaż, ucieczka od odpowiedzialności za błędne decyzje i nieprawidłowości, na które nie miało się żadnego wpływu. Jeżeli w grę wchodzi któraś z wyżej wymienionych przesłanek, to decyzję o wyjściu z partii lub klubu łatwiej daje się obronić. Ale jeśli odchodzi się po to, by przejść do zwycięskiego obozu, w zamian za intratne stanowisko lub inną wymierną korzyść, to na żadną wyrozumiałość i pobłażliwość ze strony wyborców nie ma co liczyć. Takie przypadki są napiętnowane, moim zdaniem całkowicie słusznie. Oczywiście, zawsze można bronić się tym, że tu chodzi o większą skuteczność, bo będąc w opozycji ma się związane ręce i nie można się niczym wykazać. Dobrze znam ten ból. Ale mimo wszystko, rozważając zmianę barw partyjnych lub klubowych, dla przyzwoitości warto najpierw zadać sobie pytanie, czy gdybym nie startował w wyborach pod szyldem, który teraz chcę porzucić, dostałbym tyle głosów, by wejść do rady? Czy wyborcy, którzy na mnie zagłosowali, nie będą mieli prawa czuć się przeze mnie zdradzeni i oszukani ? Co prawda w wyborach samorządowych głosuje się przede wszystkim na konkretną osobę, ale lista, z której się startuje, wcale nie jest bez znaczenia.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wejherowo.naszemiasto.pl Nasze Miasto