Akcja protestacyjna w straży pożarnej. Strażacy chcą więcej zarabiać

Akcja protestacyjna w straży pożarnej. Strażacy chcą więcej zarabiać. Protest trwa w całym kraju, zatem i w Wejherowie na budynku komendy zawisły flagi Solidarności.

- Protestujemy w odpowiedzi na bierność rządu PO-PSL w sprawie warunków płacy w naszej grupie zawodowej - mówi Adam Milka, przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" przy KP PSP w Wejherowie.

Strażacy domagają się m.in. wzrostu wynagrodzeń o inflację od 2008 roku, czyli o 15 proc. Żądają podniesienia stawki za służbę w godzinach nadliczbowych z 60 do 100 proc. stawki godzinowej.
- Płaca w godzinach nadliczbowych to nieporozumienie. Bo czy w nadgodziny pracujemy inaczej: gorzej gasimy pożary, gorzej ratujemy, że należy się mniej pieniędzy? - pytają.

23 lipca odbędzie się pikieta służb mundurowych w Warszawie, jadą na nią nasi mundurowi.
- Związki zawodowe mają swoje prawa. Ze swojej strony mogę zapewnić mieszkańców, że mimo prowadzonej akcji protestacyjnej bezpieczeństwo w powiecie nie będzie zagrożone. Do zdarzeń wyjeżdżać będziemy - mówi mł. bryg. Andrzej Papke, komendant powiatowy PSP w Wejherowie.

Wejherowska komenda zatrudnia 113 osób. Nowy strażak, który zaczyna 3-letnią służbę przygotowawczą, zarabia 2200 brutto. (ok. 1800 zł "na rękę", bo od pensji strażaków potrącane jest tylko 18 proc. podatku). Po trzech latach jego pensja rośnie. Strażak z 10-letnim stażem pracy, np. dyspozytor przyjmujący od ludności wszystkie zgłoszenia o pożarach, wypadkach zarabia ok. 3 tys. brutto - ok. 2450 zł na rękę (jest to już wysoka grupa zaszeregowania w straży).

Strażacy otrzymują tzw. trzynastki. Mogą co prawda po 20 latach służby przejść na emeryturę, ale otrzymują tylko 40 proc. ostatniego uposażenia. Jeśli na emeryturze podejmą inną pracę, zarobki też nie mogą przekroczyć określonej kwoty, bo inaczej emerytura jest wstrzymywana.