Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Elektrownia stanie w odległości 50 km od Wejherowa?

Joanna Kielas
Archiwum
Jedni są gorąco za, inni zdecydowanie przeciw - chodzi o Lubiatowo, które znalazło się na krótkiej, zawierającej trzy pozycje liście potencjalnych lokalizacji elektrowni atomowej w Polsce. Pozostałe miejsca to Żarnowiec i Gąski w gm. Mielno. Zatem szanse, że jądrówka stanie w promieniu 50 kilometrów od Wejherowa (w tej odległości jest Lubiatowo, a Żarnowiec jeszcze znacznie bliżej,) nabierają całkiem realnego kształtu.

- Budowa elektrowni w jednej z tych lokalizacji oznacza wielki impuls dla wzrostu gospodarczego naszego regionu, co w czasach kryzysu jest bardzo ważne i cieszy - mówi Krzysztof Krzemiński, który pracował w latach 80. przy budowie jądrówki w Żarnowcu, a obecnie jest burmistrzem Redy. - W Redzie jakoś specjalnie się do tego jeszcze nie przygotowujemy, czekamy na ogłoszenie konkretnej lokalizacji elektrowni, co ma nastąpić jeszcze w tej kadencji samorządów.

Podczas niedokończonej budowy elektrowni w Żarnowcu Reda, podobnie jak i Wejherowo zyskały sporą liczbę mieszkańców, powstały nowe osiedla mieszkaniowe, ale wydaje mi się, że obecnie w przypadku budowy elektrowni w pobliży Małego Trójmiasta Kaszubskiego ten wzrost mieszkańców nie będzie tak znaczny. Ale na pewno można liczyć na powstanie bardzo wielu podmiotów gospodarczych. Zadaniem naszego samorządu byłoby w takiej sytuacji przyciągnięcie ich do Redy.

Redzki burmistrz , jako absolwent podyplomowych studiów budowy elektrowni jądrowych uspokaja, że wiele niepokojów związanych z elektrownią jest "na wyrost".
Najbardziej sceptycznie do budowy elektrowni w Lubiatowie podchodzi fundacja Mimo Wszystko Anny Dymnej. Lokalizacja jądrówki w tej miejscowości może doprowadzić do fiaska powstania warsztatów i ośrodka dla niepełnosprawnych, o których powstanie organizacja walczy od dawna.

- To wszystko dzieje się poza nami, nikt nas o zgodę nie pyta, a teren na którym działamy w Lubiatowie należy do Skarbu Państwa, my jesteśmy tylko jego użytkownikami - przyznaje ze smutkiem Tomasz Gzowski, pełnomocnik fundacji. - Umowę można nam w każdej chwili wymówić powołując się na klauzulę o wyższej konieczności państwowej, a pod to chyba można podciągnąć budowę elektrowni jądrowej. Mam jednak nadzieję, że do tego nie dojdzie, że elektrownia nie powstanie w Lubiatowie, bo to oznaczałoby koniec naszej inwestycji, a w moim osobistym przypadku zmarnowane kilka lat życia na projekt, który upadł.

Sami mieszkańcy Lubiatowa i okolic zdają się być pogodzeni z inicjatywą budowy jądrówki. Tutaj ludzie żyją głównie z turystyki i bynajmniej nie zamierzają zmieniać profilu swojej działalności.

- Najważniejsze, żeby główne wejście na plażę nam zostawili, żeby pobliskie ośrodki w okolicach Wiktorii i pola namiotowe nie zostały zajęte pod budowę - twierdzi sołtys Jakub Świątek. - Jak to pozostanie, to niech budują sobie tą jądrówkę, ale w kierunku granicy z powiatem puckim. Choć zdaję sobie sprawę, że fundacja pani Dymnej też nie podda się bez walki.

W Choczewie mają niebawem zacząć się konsultacje z mieszkańcami.

- Decyzję o trzech lokalizacjach jądrówki ogłoszono w zeszły piątek, a już w sobotę chcieli do nas przyjechać z Warszawy na spotkania z mieszkańcami. Nie zgodziliśmy się, bo jak w tak krótkim czasie zawiadomić ludzi? - rąbka tajemnicy uchyla Wiesław Gębka, wójt gm. Choczewo. - Z ostatnich wieści wynika, że spotkania najszybciej mogą odbyć się w przyszłym tygodniu. Teren pod elektrownię, który zaznaczono w Lubiatowie to 250 hektarów i oznacza miejsce dokładnych badań meteorologicznych, geotechnicznych, hydrologicznych i hydrotechnicznych prowadzonych w nadchodzących dwóch latach. Ostatecznie obszar samej elektrowni miałby zostać zawężony do powierzchni 150 ha.

Jak tłumaczy wójt, przy budowie tak wielkiego obiektu pracę może znaleźć nawet tysiąc osób, do tego dochodzi 150 osób wąskiej kadry inżynierskiej znającej się na jądrówce.

- Z radością przyjąłem wiadomość, że spółka w ramach której będzie działała elektrownia ma być zarejestrowania nie w stolicy, a na terenie tego samorządu, gdzie stanie atomówka, a to oznacza spore przychody dla gminy, być może naszej - cieszy się wójt.
Jak przekonują wejherowscy samorządowcy, jeśli na lokalizację elektrowni wybrano by Lubiatowo lub Żarnowiec, z pewnością można liczyć na reaktywację nieczynnej lini kolejowej Wejherowo - Gniewino - Choczewo - Lębork.

- Być może rząd spojrzy także przychylniejszym okiem, niż czyni to obecnie na budowę Obwodnicy Północnej Aglomeracji Trójmiejskiej - dodaje optymistycznie starosta wejherowski Józef Reszke.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wejherowo.naszemiasto.pl Nasze Miasto