Po ostatniej wiktorii przed własną publicznością nad śląską drużyną, apetyty wzrosły zarówno kibicom, jak i samym piłkarzom Gryfa. Dzięki dobrej postawie i zainkasowaniu kompletu punktów, gryfici przerwali serię trzech porażek z rzędu i z dorobkiem 30 punktów awansowali z ostatniego na piętnaste miejsca, jednocześnie zachowując realne szanse na utrzymanie się w drugiej lidze.
Dobrą wiadomością jest też to, że w najbliższym spotkaniu do dyspozycji trenera Zbigniewa Szymkowicza będą prawie wszyscy zawodnicy. Za kartki pauzują tylko Przemysław Macierzyński i Maciej Koziara.
Mimo to, zdobycie jakichkolwiek punktów w najbliższym spotkaniu może okazać się trudnym zadaniem. Przeciwnikiem żółto-czarnych będzie solidna drużyna z Bełchatowa, która w Ekstraklasie spędziła aż 12 sezonów, a w dodatku wciąż liczy się w stawce drużyn aspirujących do awansu.
W tabeli ligowej „brunatni” z 45 punktami zajmują piąte miejsce, ale do liderującego Radomiaka Radom tracą zaledwie sześć „oczek”, a do trzeciej Olimpii Grudziądz tylko dwa. Dlatego najbliższe spotkanie pomiędzy obiema ekipami będzie arcyważnym meczem zarówno dla żółto-czarnych, jak i „brunatnych”
- Wiadomo, że dzięki ostatniej wygranej nieco odżyliśmy i wróciliśmy do gry. Nastawiamy się na bardzo ciężki mecz. Każdy zdaje sobie sprawę z tego jaka jest stawka. Nie patrzymy już w ogóle przeciwko komu gramy, bo dla nas liczą się już tylko punkty, których bardzo potrzebujemy – mówi Piotr Kołc, kapitan Gryfa Wejherowo.
Początek spotkania już w sobotę (20 kwietnia) o godz. 17.
Wideo:
Trener Arsenalu boi się Polaków: Napoli ma Milika i Zielińskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?